Oceniam ten film jako ciekawy eksperyment socjologiczny. Oto mamy z moralnego punktu widzenia wybitnie negatywną postać. Cały film kręcony jest z perspektywy tej postaci i "prawie" wszystko tej postaci wychodzi i uchodzi na sucho (w tym zabiegi głupkowatej mafii). Pod kątem gry aktorskiej, scenariusza film jest najwyżej przeciętny, ale ponieważ ta główna postać jest tak zła, tak irytująca, że z każdą kolejną sceną widzowi nóż w kieszeni się otwiera. Nie ma bata musi być 1. I w sumie dałem się nabrać. Wkurzyło mnie to bardziej niż Social Network czy McImperium.