ale twórcy polegli na całej linii... Sam pomysł na film jeżeli chodzi o oszustwa świetny, ale ułomna mafia i niezłomna główna "bohaterka" zupełnie zepsuły wszystko.
Film miał świetne wprowadzenie i ogromny potencjał. Niestety druga połowa to porażka. Nie rozumiem dlaczego poszło to w takim kierunku. Fajna była rozmowa Grayson i Peterson w domu opieki:
- Who are you?
- I'm your biggest mistake.
I tak też myślałam, że to się skończy (Grayson podzieli los swoich ofiar). To by miało sens. A tu co? Jakaś nieudolną mafia, która nie potrafiła pozbyć się dwóch lasek i 'angry white male' z bronią w końcówce filmu. Słabe to było. Chyba każdy miał nadzieję na inne zakończenie tej historii.