Jeżeli ktoś oczekuje od tego filmu przełamania niemocy twórczej polskich filmowców to niech nie idzie- w polskiej kinematografii bez zmian.
Wciąż te same problemy- pompatyczność, sztuczność i braki warsztatowe. Ten film to druga Róża- tam kobieta musiała zostać zgwałcona 40 razy bo 30 byłoby za mało a tu upadek moralny musiał zostać zobrazowany gotowaniem odciętej ludzkiej głowy w zupie celem spożycia. Do tego wszystko podane w oskarżycielskim "odkłamującym historię" sosie. Nie wykorzystano również potencjału realizacyjnego (zdjęcia, dźwięk) wynikającego z ulokowania całej historii w beskidzkich lasach.
Niestety ale filmy robimy takie same jak autostrady i stadiony.
Kolejny malkontent , wszystko na nie. Wszyscy kłamią, kradna ,robią złe filmy,Polacy to złodzieje i wszystko jest bee..
Trochę szacunku bym prosił dla twórców bo to kawał dobrego kina.
p.s. A z tą pompatycznością to chyba przesadziłeś-to nie braveheart ani troja
Ale ja nie jestem malkontentem i lubię nasze polskie klimaty. Nie lubię natomiast współczesnego polskiego kina bo jest napuszone, sztuczne i pełne nieumiejętnie dobranych zapożyczeń. W efekcie nie umie mówić do widza normalnym językiem. Chyba, że za normalny uznamy język seriali tv, których reżyser w ostatnich latach być może za dużo nakręcił.
Z pompatycznością nie przesadziłem- podajesz przykłady filmów, które z założenia miały być pompatyczne. Ten film w założeniu miał być stricte realistyczny ale poprzez wrzucenie do niego zbyt wielu sztucznych, niepotrzebnych elementów (głowa w zupie, akcje ala Rambo, powszechna masturbacja) utracił swoją wiarygodność.