Po szumnych zapowiedziach i nagrodach czekałem na coś wyjątkowego. Niestety film jest nudny niczym "Łowca androidów" i trochę przypomina "Rambo" gdy bohater biega po lesie i wyżyna co się rusza.Kompletnie niespójny, wszystkie sceny są nie po kolei.Najpierw zabija się o drzewo,potem żyje,potem znowu pokazany jak leży. Albo przychodzi Niemiec do "Wydry" i stojąc w chacie do niego nawija,a w tym czasie już jest zabijany,po czym następuje znowu powrót do rozmowy.
Sceny są powtarzane,z tym,że w powtórce już co innego mówią ! To nielogiczne raczej.A w ogóle to jakieś dziwne te postacie.Napala się na sanitariuszkę,jakby był 10 lat w celibacie,a regularnie odwiedza swoją kochankę .I scena przy zupie,gdy nagadają się,nawyzywają,ale spokojnie sobie siedzą.patrząc na sprawczynię otrucia.A pan "Wydra" który dotąd zabijał każdego od razu,teraz mówi,żeby sobie poszła wolno.
A w ogóle jaki sens ma posługiwanie się sanitariuszką,gdy mogła po prostu zaprowadzić Niemców by ich sami wytłukli. Żenada. Ale nie ma się co dziwić,że ten film dostaje nagrody, jeśli Idiotyczny "Artysta" dostał Oskara.
Zaraz odezwą się forumowicze,że ten film ma głębię,że trzeba go rozumieć itd. Z tym,że sami pewnie go nie ogarniają.
No i scena gdy podczas strzelania z karabinów ekran trzęsie się jak w ostatnich prymitywnych filmach z Seagalem. Film trwa 90 minut a ciągnie się jakby trwał 3 godziny. Jedyną zaletą filmu jest uroda Bohosiewicz i nic więcej.