grała naprawdę słabo, bez emocji i werwy... gdyby nie jej gra film byłby jeszcze lepszy niż jest.
Każdy ma prawo do opinii, ale Twoja jest niczym nieumotywowana. Ja akurat uważam, że zagrała bardzo prawdziwie, dość oszczędnie, z wyczuciem. Dużo grała nie mówiąc. Dużo wzrokiem. Dobra rola.
Jeżeli już coś, w moich oczach, raziło mnie w tym filmie to słabe aktorstwo kobiece, nie tylko W.Rosati. Ale jak słusznie zaznaczasz to sprawa gustu. Rosati to żadna aktorka, taka celebrytka próbująca zaistnieć w filmie.
pessoaa – znowu nie napisałaś żadnego argumentu. To, co piszesz to czyste emocje. Celebrytka, nie celebrytka. Nieważne. Ważne, że dobry reżyser wziął ja do filmu i obsadził, udanie, w dramatycznej roli (dość prostej, ale łatwej do przerysowania).
Zdarzyło Ci się kiedyś uznać i z podziwem wypowiedzieć o kimś kogo nie lubisz?
pozdrawiam
Dlaczego uważasz, że jej nie lubię? Mój stosunek do niej jest obojętny, chłodny. Pierwszy raz widziałem ją na ekranie.
Po prostu zagrała słabo, podobnie jak Bohosiewicz, sztucznie i nienaturalnie. Cały czas podczas projekcji miałem wrażenie, że męczy się z własnym ciałem, aby słowom dodać choć trochę gestów. I wypada sztywno.
Gra ciałem czasami więcej przekazuje niż słowa. Była, moim zdaniem, nienaturalna i to mnie rozpraszało.
Żadnych emocji. Jej arsenał, choć może nie mnie to oceniać, jest niewielki. I tyle.
Nie wiem jak z ocenianiem aktorki czy aktora, którego się nie lubi. Chyba jeszcze mi się nie zdarzyło, choć jak każdy mam swoich faworytów i tych, których mniej cenię.
Słowo "znowu" świadczy, że śledzisz moje wpisy. Dlaczego?
Pozdrawiam
Nie. Nie śledzę. W tej dyskusji był już Twój wpis. Teraz podałeś (sorry – myślałem, że Twój nick wskazuje na kobietę) argumenty i ok. Nie lubię po prostu kiedy ktoś publicznie oskarża kogoś nie podając argumentów.