ale reżyser nie udźwignął tematu koncentrując się po pierwsze na zawiłościach proceduralno-biurokratycznych, a po drugie niezrozumiałych i niczego nie wyjaśniających kontaktach z rodzinami zmarłego rewolucjonisty. Ciągłe spotkania, które akcji nie posuwały do przodu tylko pokazywały kulturę i obyczaje Turcji. Bohaterka, miota się bezradnie próbując zrealizować prośbę zmarłego ojca. Miota się i nic z tego nie wynika. No i to bezsensowne zakończenie. Zupełnie nie przystające do akcji filmu.