Cenię tego reżysera (Wyśmienite "Miasto ..." i "Amelia"). Jestem też fanem Alienów (wszystkich trzech), ale tutaj ... coś jest nie tak. Ten reżyser do tego typu kina mi nie pasuje. Moim zdaniem ani serii, ani jemu się ten mariaż nie przysłużył. Inna stylistyka, inne metody.
Stylistyka i metody rodem z dwójki...Nawet dialogi się pokrywają. Klimaty uderzająco podobne.
No co Ty. Widziałeś "Miasto zaginionych dzieci"? Przecież stylistyka jest na żywca przeniesiona stamtąd. Są oczywiście pewne elementy fabularne wzięte choćby z dwójki, ale są mocno, mocno zmienione. Ja tu dwójki obcego bardzo mało widzę.
Nie jest żadną tajemnicą że trójka jest podobna w swych założeniach do jedynki zaś dwójka do czwórki. Tak te filmy były robione.
Całkiem szczerze pierwszy raz o tym słyszę. Ja widzę raczej 4 stylistyki czterech nieprzeciętnych reżyserów. I patrzę nie tylko na znakomitość reżysera, ale na jego zmierzenie się z dosyć trudnym zadaniem (ciekawe podanie w sumie banalnego pomysłu). I o ile najbardziej tu cenię Scott'a, potem Fincher'a, nastepnie Jaunet'a, a najmniej Cameron'a, o tyle niezależnie od ich klasy moim zdaniem każda kolejna część jest trochę słabsza od poprzedniej, a czwórka IMHO po prostu nie zgrywa się z resztą.
Więc na początek porównaj jedynkę i trójkę. W założeniach filmy bardzo podobne. Zarówno w jednym jak i w drugim mamy klaustrofobiczną scenerię, mamy grupkę ludzi - zwierzynę - na którą poluję jeden obcy. To bardzo ważne cechy ponieważ nijako ustawiają cały film. Zaś dwójka i czwórka to już inna koncepcja tworzenia filmu. Zarówno w jednym jak i w drugim mamy grupę ludzi która przybywa do miejsca z którego będą musieli w trybie niemalże ekspresowym ewakuować tyłki(w pierwszym są to marines a w drugim przemytnicy z Betty). Cała ewakuacja przebiega w podobnym dość efektownym stylu zaś obcy występują w większej ilości. Totalne przeciwieństwo jedynki i trójki. Natomiast jeśli chodzi o stylistykę to filmy były robione tak ażeby każdy miał coś z pierwowzoru zarazem podkreślając swój styl. I to jak najbardziej się udało. W kwestii zgrywania się czwórki. To ja na to patrzę nieco innaczej, mianowicie, że to już jest początek czegoś nowego, innego. Świat idzie naprzód Alien Scotta z 1979 roku jest bez wątpienia wielki to nie podlega dyskusji...Lecz niemożna było wiecznie klepać tej samej historii, trzeba było ją odświeżyć i to właśnie zrobiono w czwórce. Co więcej film ten stanowi pewnego rodzaju obronę przed tym co zrobiono z Obcym w AvP, xenomorphowi koniecznie trzeba było dać szansę aby ten mógł zamanifestować swoją odmienność. Moim zdaniem wywiązał się z tego naprawdę dobrze.
Faktycznie. Jeśli spojrzeć na ten element fabuły to jest to podobne. Nie zauważyłem tego, ale w końcu po to się rozmawia na forach filmowych, by się dzielić spostrzeżeniami. Co się tyczy AvP to nie chcę się wypowiadać, bo nie widziałem. Szczerze mówiąc po tym co słyszałem, to nie mam zamiaru.
Pomysł dania każdej części innemu świetnemu reżyserowi należy docenić. Otrzymaliśmy kilka niebanalnych filmów posiadających, jak piszesz, swój styl przy wyraźnym i logicznym nawiązaniu do pierwowzoru. Nawet czwórka jest warta poświęcenia na nią czasu, choć się jej trochę czepiam. A jedynka Scott'a ... mogę oglądać co dwa tygodnie i chyba nigdy mi się nie znudzi.
Mam nadzieję, że potwierdzą się plotki i Scott zrobi prequel. To może zrobić więcej dla "uratowania wizerunku" xenomorpha niż cokolwiek innego.
P.S. - Przy 1 i 3 współpracował Giger, twórca Aliena (wg angielskiej wikipedii). Może weźmie go Scott do tego prequelu.
I dobrze zrobiłeś odpuszczając sobie filmowe AvP...Szczęściarz :)Znacznie lepszy będzie komiks bądź sama gra. Film ze smutkiem trzeba stwierdzić iż sięgnął dna. Tak opcja z wymiennością reżyserów jest bardzo fajnym patentem. Należy też oddać to że precyzyjnie dobrali odpowiedni zestaw ludzi do tego celu, z których każdy stworzył ponadprzeciętne widowisko...A to wcale nie jest łatwe zadanie.
Wierzę, że Scott zrobi nam powtórkę z rozrywki w swojej najnowszej odsłonie poczynań drapieżcy z kosmosu. To już nie jest tylko sprawa jakości samego obrazu ale powiedziałbym sprawa honoru. W obliczu zalewającej nas fali kaszanek w postaci filmowego AvP, Obcy musi jednoznacznie odciąć się od tego typu produkcji. Natomiast jeśli chodzi o jakość produkcji jestem spokojny - Scott i w zasadzie wszystko jasne. On juz się postara żeby było tip top. Liczę też iż gdzieś tam w przestrzeni kosmicznej - po prequel'u - przyjdzie czas na kolejną odsłonę niebagatelnych zmagań Obcego z ludźmi.
Jakoś cuchnęło mi to połączenie wyciskaczem kasy ;-)
Z tymi ponadprzeciętnymi widowiskami to prawda. Ale zobacz jaki zestaw reżyserów. Mistrz Scott osławiony Blade Runner'em, Specjalista o efektowności filmu bez popadanie w tandetę Cameron, mroczny defetysta Fincher i wizjonerski autor Miasta Zaginionych Dzieci. Cud, miód, orzeszki ;-).
Scott jest niesamowity. Gościu jest staruszkiem, a robi filmy tak pełne energii i wizji, że wciąż niewielu do niego dorasta. Ponoć najpierw nie chciał robić prequelu, bo stwierdził, że obcy został za bardzo strywializowany. Ale na szczęście dał się przekonać. Nie wiem czy nie jest to najlepszy żyjący reżyser.
No niestety AvP to hurtowe odcinanie kuponików z konta dwóch wielkich postaci kina. Przykład totalnie zmarnowanego potencjału.
Fakt towarzystwo iście doborowe, każdy z nich to profesjonalista pełną gębą, który wie co robi. Dobrze, że nie oddano Alien'a w jakieś nieprofesjonalne rączki.
W istocie za sprawą filmowego cyklu AvP zarówno Obcy jak i Predator zostali strywializowani do bólu. Obcy stał się w zasadzie takim pospolitym mięsem armatnim zaś Predator laikiem swojej profesji mając niemałe problemy choćby z lokalizacją celu...A to przecież w oryginale tak nie było. Dobrze, że teraz mistrz Scott przychodzi na odsiecz Obcemu aby znów przywrócić mu blask dawnej świetności. A później? Później liczę na kolejną klimatyczną potyczkę gdzieś daleko w przestrzeni kosmicznej :) Zaś w kwestii Predatora swoje nadzieje pokładam w Predators. Projekt zapowiada się ciekawie jest tam sporo podobieństw do pierwowzoru a więc jest szansa na przyzwoite kino.
reżyser dostał gotwy scenariusz i nie miał za wiele do gadania, dlatego (przynajmniej dla mnie) czasem są tak kretyńskie texty wyjete z holywood że mózg staje.
reżyser się zgodził zrobić ten film, ponieważ dzięki temu miał kase na swoją amelie.
w wywiadzie mówił :)
dziękuję za uwagę.
peace
No to by wszystko wyjaśniało. Pamiętasz może co to był wywiad? Gdzie i dla kogo?