Zawiodłem się na tej części. Wszystkie poprzednie części uważam za świetne, każdą
warto obejrzeć, mimo iż każda jest utrzymana w nieco innym klimacie (pewnie dlatego,
bo każdy reżyser robił po swojemu), jednak ta... Zawsze ceniłem w serii Obcy
uniwersum. Wizja przyszłości wydawała się za każdym razem wyjątkowo wiarygodna.
Tutaj się srogo zawiodłem. Minęło 200 lat od wydarzeń z trójki, a technologia prawie w
ogóle się nie zmieniła (może podróże kosmiczne nie zajmują tyle czasu co wcześniej, i
arsenał trochę się zmienił). Motyw z klonowaniem od początku mi się nie podobał. Obcy
w brzuchu nie mógł się sklonować razem z Ripley, bo był to osobny organizm, pasożyt.
To tak jakby sklonowali Ripley razem z jej wszami które miała we włosach, albo
grzybami w stopach. Lepiej by było gdyby zrezygnowali z Ellen w tej części, bo ona
wydaje się być wsadzona tam na siłę. W filmie zabrakło mi też atmosfery znanej z
poprzednich części. Nie jest już strasznie, jest po prostu "fajnie" (Obcy stał się takim
fajnym potworem do zabijania). Na szczęście w filmie mamy trochę zalet. Efekty
specjalne są świetnie wykonane. Nieźle wykorzystali efekty komputerowe, nie rażą
taką sztucznością jak w poprzedniej części. Muzyka jak zwykle jest bardzo dobra.
Mamy tutaj niezłą obsadę i kilka charakterystycznych bohaterów. Grozę zastąpiono
niezłą akcją. Film ma dużo zalet i zdawało by się tylko dwie istotne wady (czyli fabuła i
klimat), które bardzo źle wpływają na całokształt. Nie jest to film zły, on jest po prostu
utrzymany w innym klimacie, który za bardzo odbiega od serii.
Nie inaczej jedynki i dwójki nie pobije ale zastanawiam sie nad 3 vs 4 i nie wiem która gorsza w 4-ce chociaż akcję ratuje Ron i Ryder - niby jest obcy, niby uciekają, niby są efekty ale brak ducha i widać że coś nie tak w 3-ce znów ci więźniowie no nie bardzo mi to wszystko pasuje.
Nic się nie poradzi i tak nie ma co oglądać bo mało SF powstaje.
Trójka za pierwszym razem mnie rozczarowała. Po dwójce spodziewałem się kolejnej dużej dawki akcji, więcej obcych, strzelania itd. Najpierw uważałem, że trójka jest nie potrzebna, nudna i w ogóle. Jednak z czasem (zwłaszcza po obejrzeniu genialnej wersji reżyserskiej) zacząłem doceniać zmiany jakie zastosowali twórcy i teraz uważam trójkę za świetną kontynuację (może ciut gorszą od genialnej jedynki i dwójki, ale wciąż super). Czwórka niby daje to czego na początku zabrakło mi w trójce (czyli więcej akcji, obcych itd), ale zabrakło mi tamtego klimatu. Film jest oczywiście dobry, ale wg mnie najsłabszy w świetnej serii.
czwórka według mnie nie powinna powstać końcówką trzeciej część świetnie kończyła by serie jednak czwarta zepsuła miano aliena
Też miałem podobne uczucia podczas mojego pierwszego spotkania z czwórką. Największą pomyłką filmu jest sama Ripley. Jej "przebudzenie" wydaje mi się mocno naciągane jak pisałem wcześniej, aktorka za bardzo się już zestarzała (warto wspomnieć, że sama bohaterka jest w tym samym wieku co w pierwszej części), i na dodatek gra nieprzekonywająco (zamiast sympatii i zrozumienia wywołuje niechęć i irytację). Irytował mnie również komiksowy klimat filmu, szczególnie przerysowana przemoc. W niektórych scenach odnoszę wrażenie, że reżyser kazał aktorom improwizować byle by odegrać jakąś brutalną scenę (dobrym przykładem może być scena jak zainfekowany okularnik przed śmiercią rzucą się z nadludzką siłą na naukowca i go masakruje).
Mimo to film darzę sympatią, miło wspominam niektóre jego atuty (np ścieżka dźwiękowa, efekty specjalne)- z stąd moja ocena i serduszko;).
Z "Przebudzeniem" nie jest tak znowu źle. Fajne efekty, nietuzinkowe postaci (generał Perez:)), strawna odrobina pastiszu. Trochę faktycznie naciągane to klonowanie, ale po uśmierceniu Ripley w "trójce" musieli jakoś ją wskrzesić. To po prostu udany film akcji, świadomie pozbawiony tego czynnika grozy z poprzednich części. Po latach film obejrzałem znowu - podoba mi się znacznie bardziej niż kiedyś. Może dlatego, że jestem niedawno po seansach obu części "Alien vs. Predator" i tamte filmy w porównaniu z "Ressurection" wypadają kiepsko.