Wzruszajaca historia o poswieceniu, kiedy to matka wybrala smierc dziecka aby ocalic ludzkosc. Nie podobal mi sie ten meski pocalunek pod koniec:/ Po takiej tragedii zniesmaczyl mnie ten widok. Goraco polecam tym, ktorym przy takich filmach szybko puszczaja nerwy i nie tylko. Troche jeszcze nie podobala mi sie rola Sigourney Weaver. Jak na taki film i rok 97 jej zabawne teksty byly raczej zalosne, ogolnie za bardzo "twardziela" zgrywala. A no i bym zapomnial: W 1 czesci aliena, kosmici dostawali cale serie z karabinow i innych broni, moznaby powiedziec, ze byli kuloodporni. W tej czesci natomiast ich ciala doslownie rozpryskiwaly sie pod wplywem kul;( Poza tymi drobnostkami, tak jak juz napisalem film jest swietny!
"A no i bym zapomnial: W 1 czesci aliena, kosmici dostawali cale serie z karabinow i innych broni, moznaby powiedziec, ze byli kuloodporni."
w I-wszej części temu kosmicie mogli co najwyżej tyłek miotaczem usmażyć. Po za tym fabuła tej części dzieje się 200 lat po wcześniejszej (trójce), dlatego znane karabiny marines'ów "pulse rifle" musiały jakoś być udoskonalone technicznie;)
"Troche jeszcze nie podobala mi sie rola Sigourney Weaver. Jak na taki film i rok 97 jej zabawne teksty byly raczej zalosne, ogolnie za bardzo "twardziela" zgrywala."
a jakby ję skrzyżowano z Godzillą to może byłaby milsza?:P
I cytat ode mnie na koniec:
""- Hej Ripley - podobno już kiedyś spotkałaś Obcego...
- Tak, to prawda.
- Wow... I co wtedy zrobiłaś?
- Umarłam..."
pozdrawiam
No chyba krzyzowka z alienem nie wzbudzila w niej takiego poczucia humoru:D miotacze, pulse rifle, miniguny... To sie rozumie, ze robia sieke. Np w 2 czesci obcego. Ale w 4 pistoletami do nich strzelaja:p Ogolnie bardziej podobal mi sie film kiedy to alien byl tym twardzielem a nie ripley:p
Mówcie co chcecie, ale mnie to śmieszy, a szczególnie sposób w jaki Ripley to wypowiada:
"- Hej Ripley - podobno już kiedyś spotkałaś Obcego...
- Tak, to prawda.
- Wow... I co wtedy zrobiłaś?
- Umarłam..."
Mi się podoba ta części Obcego, tak jak inne. A Sigourney według mnie zagrała doskonale. Co do Ripley w roli "twardziela"-nie przeszkadza mi to, a nawet dodaje filmowi czegoś nowego, ciekawego.
Wlasnie krzyzowka z alienem... w tej czesci Ripley jest kims, kto przezyl juz wszystko, z wlasna smiercia wlacznie (ze zacytuje tutaj recenzje z dawnego numeru Swiata Gier Komputerowych), wiec patrzy na zdarzenia dookola ze sporym dystansem, stad takie teksty, stad patrzenie na ludzi z jakby wyzszoscia (oni trzesa gaciami, ze moga zginac, a ona juz ma to za soba i w sumie nie zalezy jej na tym), co ty blednie odbierasz jako zachowanie macho.
To jest po prostu czarny humor... ktory jest calkiem udany w tym filmie, a czy pasuje do filmow Alien czy nie, to juz inna bajka.