Z części na część ta seria obfituje w coraz debilniejsze pomysły. Zabawy w berka z Obcym w trójce nie pobije chyba nic, ale nie znaczy to, że tutaj jest dużo lepiej. Wprost nie mogę się nadziwić, jak mając tak solidnie wylane fundamenty każdy kolejny reżyser postanowił stawiać na nich chatę z bambusa i końskich ekskrementów.
Największą wadą filmu jest to, że zdecydowano się wskrzesić Ripley. Uważam zupełnie niepotrzebnie, bo trójka klarownie domykała jej historie.
Ta czwórka to taka lekka parodia serii, nakręcona z dystansem do poprzedników. Pierwszy film miał zacięcie niemal artystyczne, skupiał się na psychologii postaci, na tempie, na budowaniu klaustrofobicznego klimatu grozy. Dwójka to właściwie akcyjniak sf, rzecz już inna gatunkowo niż film Scotta, ale zrobiona z głową. Trójka, ceniona przez niektórych za zdjęcia i scenografię, miała jakby najmniej sensu a owo "bawienie się w berka" faktycznie było czymś absurdalnym i irytującym. Natomiast czwórka poszła w stronę groteski, ale po tym reżyserze można się było tego spodziewać.