kazdy film z tej sagi kręcony był przez innego reżysera. każdy z tych reżyserów był i jest twórcą nietuzinkowym. można się zastanawiać czy czwarta część w ogóle powinna powstać, niemniej jednak jeśli już powstała to należy się tylko cieszyć że nakręcił ją JPJ. dużych błędów w tym filmie nie zauważyłem, myślę że pod względem logiki jest przeciętny. Jeunet ukazał obcego w ciekawym świetle, trudno było oczekiwać by przygody Ripley przypominały te z Miasta... lub Delikatesów, lub z późniejszej Amelii :D pewnie o to są rozżaleni miłośnicy wyżej wymienionych obrazów. Zaś fani dotychczasowych Alienów pewnie wkurza że film Jeuneta jest bardziej groteskowy niż mroczny. szkoda. imho żałuję że Jaunet nie kręci choć od czasu do czasu jakiegoś sci fi, myślę że oddałby temu gatunkowi przysługę, a tak pozostaje się cieszyć z tego co jest.
wiesz, tu nie chodzi o reżyserię. JPJ i starzy przyjaciele, których zatrudnił do projektów plastycznych solidnie się przyłożyli. i wcale nie przeszkadza mi daleko idące podobieństwo czołówki (kinowej) do stylistyki "miasta zaginionych dzieci".
natomiast bardzo marny jest scenariusz. po prostu. od momentu ucieczki potworów z terrarium (zresztą bardzo sprytnej) film niestety można streścić: "biegną do promu, po drodze zachodząc do laboratorium z wadliwymi mutantami". i to wszystko. tam się nic kompletnie nie dzieje. brak jest zaskoczeń i zwrotów akcji, i sceny podwodne ani WR nie ratują sytuacji. a szkoda.
p.s. jak ona wywleka zaślepkę z gniazdka (tego fałszywego piega) to się zastanawiam, jak się z powrotem wpycha ten makaronik, który się wraz z nią wyciągnął? ;)