ten film to jest taki odgrzewany mixokotlet czerpiący ze swoich pierwowzorów. Dostajemy to co w tradycyjnych filmach o obcym, ale na trochę niższym poziomie. Statek kosmiczny lądujący na nieznanej planecie, potem grupka komandosująca trzebiona jeden po drugim. Jest trochę fajnego gore. Ale ogólnie film mnie już w połowie nudził bo to jest wszystko to samo co w poprzednich obcych, a nastawiałem się na coś innego - na Prometeusza, nie na obcego.
No może jest trochę nowości, np obrażony na Wszechświat android który za główny cel postanawia zabić wszystko i wszystkich.
Ale oprócz tego nie ma żadnych nowości, wiadomo jest to co już można było wywnioskować z poprzedniej części. 'Wątek' inżynierów poprowadzony idiotycznie, praktycznie zmarnowany. David musiał być jakimś mocno wybrakowanym modelem że zrobił i robił to co zrobił.
To już nawet pierwsza część Prometeusza bardziej się podobała bo przynajmniej starano się dodać trochę głębi, no i był Milburn i Fifield, dwóch idiotów z ktorych można się było nieźle pośmiać.
W tym prometeuszu dostajemy stadardową akcję, gore, CGI i zepsutego androida z kompleksem boskości. nawet pośmiać się nie ma z czego.