Obcy kontra Predator

AVP: Alien vs. Predator
2004
6,0 83 tys. ocen
6,0 10 1 83389
4,1 27 krytyków
Obcy kontra Predator
powrót do forum filmu Obcy kontra Predator

Myślę, że głównym powodem niskich ocen tego filmu jest to, że ludzie oceniają go w odniesieniu do klasyków z serii Aliena i Predatora, co jest kompletnie bez sensu. Wszystkie crossovery z gatunku "X vs. Y" (takie jak chociażby Freddy vs Jason, czy Godzilla vs Kong itp) nie mają wielkich scenariuszowych ambicji i nawet tego nie udają. Fabuła jest tam ogólnie pretekstowa i ma tylko doprowadzić jak najkrótszą drogą do walki tytułowych - najczęściej kultowych - postaci, a walka ta ma być widowiskowa i pełna fajerwerków. Tylko tyle i aż tyle. Te filmy to typowe odmóżdżacze "pod piwko" i spełnienie mokrych snów fanów, z gatunku "co by było gdyby te dwa potwory na siebie trafiły?". Patrząc pod tym kątem, to Alien vs. Predator (jedynka, bo dwójka to już jest kaszana) jest filmem co najmniej niezłym, chociaż sam doceniłem go dopiero po latach, podwyższając po re-watchu ocenę z 5/10 na 6,5/10. Dlaczego? Już wyjaśniam.
- Scenariusz jest tutaj (zwłaszcza jak na crossover) wręcz kapitalny. Ciekawy, logiczny (najwięksi Łowcy w kosmosie vs. najbardziej zabójcze formy życia w postaci Alienów), wiarygodny (Ziemia jako arena gdzie "egzamin bojowej dojrzałości" przechodzą młodzi Predatorzy), nawiązujący do mitologii Azteków (Predatorzy jako Bogowie z kosmosu, ofiary z ludzi, którzy byli - stąd efekt "wyrywanych serc" - wylęgarnią Ksenomorfów, Alieni jako upostaciowienie Boga-Węża). Jak dla mnie świetnie się to wszystko składa w całość. Nie odwalili tu kichy po linii najmniejszego oporu, na zasadzie "Predatorzy lądują na obcej planecie, przypadkowo trafiają na Alienów i mamy bitkę"
- Dzięki akcji umieszczonej w tej podziemnej piramidzie, dostajemy bardziej mroczny i klaustrofobiczny klimat, sprzyjający atakom z zaskoczenia Ksenomorfów.
- To co film "obiecuje w tytule" - zapewnia i robi to kozacko. Nawet teraz, po 20 latach od premiery, sceny walk pomiędzy przedstawicielami obu ras robią wrażenie. Jasne, że dzisiaj efekty byłyby o niebo lepsze, ale mimo wszystko nadal robią robotę i ogląda się je całkiem przyjemnie.
- Ludzie często zarzucają, że Ksenomorfy dość łatwo potrafiły załatwić takich kozaków jak Predy. Niby tak, ale sprawa wygląda inaczej, jeżeli weźmie się pod uwagę, że to jest bojowy test młodych, niedoświadczonych jeszcze Predatorów, którzy mają tutaj zebrać swoje pierwsze bojowe szlify z tak zabójczym przeciwnikiem, albo zginąć. Kolejny element bardzo logicznie wytłumaczony scenariuszowo.
- Kolejny, bardzo częsty zarzut w necie, to "współpraca" Predatora z człowiekiem, czyli główną bohaterką. Dla mnie nie ma tu nic dziwnego. Pred miał zamiar ją odstrzelić (już ją namierzał z działka), ale wywiązała się walka z Alienem i laska zabiła (fartem, bo fartem) Ksenomorfa, przez co zyskała szacunek Predatora (z filmów o tych postaciach wiadomo, że jest to bardzo honorowa rasa). Jako, że była "tylko" człowiekiem (a więc "bydłem" dla Predatorów), to tak jakby domowy kot zagryzł tygrysa - musiało to wywołać coś na kształt szacunku u Preda. Akurat to było dla mnie bardzo logiczne i przystające do rasy Predatorów.

Jasne, było w filmie też sporo głupot. Dziewczyna biegająca rozgogolona po Antarktydzie, Ksenomorfy wylęgające się niemal od razu z zarażonych ludzi, Obcy ekspresowo uzyskujący dorosłą postać, zbyt szybkie i dość łatwe spacyfikowanie Królowej, "czarodziejskie" zaciążenie (niby kiedy do tego doszło?) ostatniego Preda, żeby tylko doszło do wyklucia Pred-Aliena w finale itp. Fakt, jest tego trochę, ale trzeba brać tu poprawkę na to, że to tylko crossover - film gdzie jego jedynym celem ma być to, że Potwory Się Bijo (a w tej kwestii AVP daje radę!), tak więc nie ma sensu psuć sobie zabawy i przyrównywać go do klasyków z uniwersum Obcego czy Predatora. I tak, mimo wszystkich tych niedociągnięć, Alien vs. Predator oglądało mi się lepiej niż chociażby Prometeusza, czy Obcy: Przymierze, co do których miałem dużo większe oczekiwania, a więc też i surowiej wystawiałem oceny.