co niestety dużo ujmuje dokumentowi, bo napisy są tylko do kwesti wygłaszanych w języku niemieckim.
Dosyć ciekawy dokument, ale jeszcze ciekawszy byłby choćby taki o wzajemnej niechęci Ślązaków i Piłsudskiego czy o... polskich obozach (oczywiście w Polsce ubeckiej) tużpowojennych dla m.in. Ślązaków. Ile jeszcze jest takich czy innych białych plam, dramatów zawsze niewygodnych dla... No właśnie, dla kogo i w imię czego?
Ja tam bym się nie doszukiwał jakichś skomplikowanych działań zamierzonych.
Tandeta i partaczenie to stan naturalny produkcji dokumentalnych i nie bardzo istnieje mechanizm. który miałby przesuwać je w innym kierunku.
Ci, co jakieś dokumenty robią mają bardzo wysoką tolerancję dla braków rzemiosła i zwyczajnej kindersztuby.
Obiecywałem nie wdawać się w spekulacje o konspiracjach, ale właśnie obejrzałem zupełnie niepowiązany z tym dokument o Arabii Saudyjskiej.
I zauważyłem podobny mechanizm społeczny występujący w obu filmach: kreowanie na elity intelektualne danego środowiska, którzy ledwo potrafią zawiązać sznurowadła w butach (nie dosłownie tylko w przenośni odniesionej do XXI wieku, w sensie posługiwania się technologiami).
W tym przypadku tego filmu zastanawia mnie usilne parcie na oficjalne uznanie języka śląskiego. Po co wydawać na to tyle energii i dobrej woli jak to najwyraźniej mało pomaga Ślązakom a tylko ułatwia izolację społeczną, powstawanie gett etnicznych i karmi trolli internetowych?
Nie mam nic przeciwko ślunkimu jiziku jako takiemu i jego uznaniu. Ale ważniejsza powinna być jasna i zrozumiała komunikacja słowna i tekstowa.
No i teraz nie wiem czy jest to samoistne, naturalne zjawisko społeczne czy też jakaś konspiracyjne rządzenie przez dzielenie?
Jak zwykle - są Ślązacy z przekonania (tych najwięcej w tym filmie) i tacy, którzy mają w tym interes. Interesem jest np. niemczona Opolszczyzna, o której tu cicho. Ruch Autonomii Śląska nie przemawia do mnie, tak jak nie lubię odgrzewanego, przedwojennego kotleta. Śląski to dialekt.
Ci Ślązacy, którzy "mają interes" są względnie łatwi do rozszyfrowania.
Dla mnie to właśnie ci Ślązacy "z przekonania" są wielka niewiadomą. O co im tak naprawdę chodzi? Najlepszym tego przykładem są właśnie te potyczki o jeden rzeczownik: "język" (tak jak ja osobiści słyszałem i jak twierdzi International Organization for Standarization ISO-639-3), "dialekt" (jak Ty piszesz) czy "entnolekt" (jak chce polska Wikipedia). Bo co do przymiotnika "śląski", "ślunski", itp. walk nie zaobserwowałem.
Z tego punktu widzenia to nie wygląda na kampanię autonomiczności, niezależności czy czegokolwiek fizycznie innego ale na wojny trolli z kontra-trollami. I obie strony na tym tracą respekt u obserwatorów.