W całym filmie najbardziej podobały mi sie napisy końcowe, a raczej nie tyle one co to, że się w końcu pojawiły. Zastanawiam się kto wykłada pieniądze na takie produkcje? Na pewno nikt przy zdrowych zmysłach. Z pewnościa jest to najgorszy film jaki widziałem w tym roku. Powinienem otrzymac jakąś nagrodę od dystrybutora za moją wytrwałość, że wytrzymałem do końca. Myślę, że film powinien byc dystrybuowany przez sieci handlowe typu Biedronka na regałach obok skarpetek. Denerwująca jest naiwność scenariusza: garstka dzieci i czworo dorosłych walczy z 60-cio osobowym oddziałem Niemców wyposażonych w ciężką broń maszynową i czołg. Fakt, że czołg nie sprawia wrażenia solidnego, twórcy filmu wypożyczyli od rumuńskiej armii T-34 i obudowali go blachą ocynkowaną. Dlatego zapewne udaje się go unieszkodliwć dziecku bez nóg. Irytujące są retrospektywne wstawki jednego z głownych bohaterów, jest ich zbyt wiele i są wyjątkowo naiwne, no ale cóż twórcy czymś musieli zapełnić 95 minut. Nie można powiedzieć, że film oddaje realia wojny, nie można także powiedzieć, że jest artystyczna wizją wojny reżysera. Czym więc jest? Według mnie zmarnowanym czasem spędzonym na jego oglądanie. Osobom dla, których jest dziełem wybitnym gratuluje udanej prowokacji albo współczuję. Reżysera bardzo proszę aby zajął się kręceniem kolejnych częśći "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną".