Nie można zarzucić fabule braku oryginalności, do tego historia wciąga i widz z zaciekawieniem wyczekuje kolejnych wydarzeń na ekranie. Gdy oglądałem „Obróbkę...”, cały czas na myśl przychodziła mi produkcja Petera Jackson'a pt. „Zły smak”. Oba filmy mają ze sobą wiele wspólnego, tzn. brak budżetu, amatorskie wykonanie i podobny czarny humor. Atmosfera „Obróbki Skrawaniem” jest bardzo luźna. Wiele w niej elementów humorystycznych, ale nie brakuje też momentów naprawdę przytłaczających i niepokojących. Najważniejsze, że film trzyma w napięciu, chociaż akcja powoli się rozkręca. Efektów gore jest co prawda niewiele, ale zostały one wykonane w pomysłowy i ciekawy sposób. Wygląd rozwalonej głowy, wyjmowanego serca, podcinanego gardła lub plucia krwią jest bardzo przekonujący i cieszy oko fana krwawych widoków. Dialogi i czarny humor, o którym wspomniałem jest wulgarny, ale zabawny. Oglądamy perypetie dwóch dresiarzy i możemy "podziwiać" ich konwersacje. Język, jakim się posługują, nie jest żadną przesadą Autorzy z wyczuciem oddali poziom intelektualny podobnych osobników, a przy tym jest on rzeczywiście śmieszny. Muzyka to połączenie ciężkich, hardcore`owych utworów z niespokojnymi, typowymi dla klasycznego kina grozy, dźwiękami mającymi na celu podsycanie atmosfery. Gra aktorów to typowa amatorka, ale charakter granych postaci, oddali w bardzo dobry sposób. Pochwalić, więc należy wszystkich. Wadą (przynajmniej dla mnie) jest przede wszystkim skromna ilość efektów gore. Podziwiać możemy je w zasadzie tylko w kulminacyjnej scenie w lesie. Denerwujące było też wyciszenie dialogów oraz krótki czas trwania filmu
Obok „Obróbki Skrawaniem” nie można przejść obojętnie. Przy minimalnym budżecie, grupa filmowców-amatorów z Bydgoszczy, stworzyła naprawdę interesujące kino grozy, z czarnym humorem i gore. Widać wyraźną inspirację filmami Davida Lynch'a, Petera Jackson'a. Wiele fabularnych motywów zapożyczono z klasycznych horrorów (np. „Evil Dead’ Sama Raimi'ego). Mimo to, nie da się nie zauważyć, że twórcy wykonali kawał dobrej roboty i na pewno warto obejrzeć ich dzieło. Właśnie dzięki takim ludziom, być może polskie kino grozy, będzie się rozwijało.