Tak powinien nazywać się ten jakże słaby i przereklamowany film. Przed dalszym czytaniem proszę zapoznać się z definicją znaczenia wyrażenia Mary Sue i wszystko będzie jasne :). Bohaterki nie tylko wszystko potrafią zrobić bez większego przygotowania/przeszkolenia/doświadczenia życiowego ale nawet jeśli jakimś przypadkiem coś zaczyna się psuć, momentalnie pojawia się magiczne/przypadkowe rozwiązanie. Do tego fatalny scenariusz i bezplciowe prowadzenie postaci o których psychologii szkoda wspominać. Zmarnowana fatalna postać grana przez Hellene Bonham i "ratująca" resztki filmu Anne, która po doloczeniu do grupy rozkręca trochę tą nudą i przewidywalna produkcję. Co ciekawe jako osoba reagujaca alergiczne na wyciskanie do sztuki (w tym filmu) ostatnimi latami lewicowej ideologii i błazeńskiego ruchu SJW (Social Justice Warrior) nie zauważam w Ocean 8 jakieś nachalnej propagandy feministycznej bądź innej lewackiej zarazy i szczere mówiąc nie wiem czemu ludzie się czepiaja? Proszę porównać ostatnie produkcje Disneya sagi Gwiezdne Wojny - tam to jest dopiero niezła szopka i jest na prawdę o czym pisać i debatowac. W przypadku tej pozycji (Ocean 8) mamy najzwyczajniej w świecie BARDZO SŁABY, PEŁEN SŁAW I CELEBRYTÓW FILM made in XXI century Hollywood i tyle.