Mam wrażenie że akcja filmu zeszła na drugi plan, na rzecz celebracji feminizmu w bardzo marny sposób. Np. wielka feministka Serena Williams, która ma tam swoje 5 sekund ale jako kobieta sukcesu zawodowego o co została zapytana? O macierzyństwo. Silna kobieta sportu która godzi wychowywanie dzieci ze swoją pracą. Na bank - sztabem opiekunek.
Takich smaczków było mnóstwo, a faceci w tym filmie przedstawione jak totalne kukły.
Plus za fajne aktorki oprócz S. Bullock.