kogoś to zdziwi, lecz ja miałem skojarzenie z . . . naszym poczciwym "Vabankiem" (który zresztą ongiś był nazywany polskim "Żądłem"). W 'Ocean's Eight' też mamy wielki plan "skoku" sprytnie połączony z planem zemsty na niegdysiejszym zdrajcy. Tyle, że wszystko w kobiecym wykonaniu.
Może trochę zbyt gładko się ów plan realizuje. Bo nawet jeśli - zgodnie z regułami konwencji - nagle wyskoczy jakieś nieprzewidziane utrudnienie, to wystarczy zapytać kogo trzeba i sposób na obejście przeszkody już znaleziony.
Tempo dobre: reżyser pędzi z akcją, chyba po to, by nie zostawiać widzom zbyt wiele czasu na roztrząsanie nielogiczności i nieprawdopodobieństw. Dość przyjemne toto w oglądaniu, acz jakieś takie trochę pustawe.
PS Kobiety w tym filmie ciągle atrakcyjne, choć ewidentnie widać, że niektóre w realnym życiu już korzystały z chirurgii upiększającej. Okazji do stworzenia aktorskich kreacji nie mają, bo nie o to tu chodzi.
PPS Duńczyk Egon Olsen po każdorazowym wyjściu z więzienia miał nowy genialny plan głównie dzięki temu, iż karę odsiadywał był razem z jakimś na przykład prezesem banku skazanym za podatki, i to od niego coś tam zasłyszał. Tutaj zaś Sandra Bullock mówi, że po prostu pięć lat siedziała i przez pięć lat nic tylko obmyślała. Aż w końcu obmyśliła coś doskonałego. Tak zwyczajnie. Myślę, że scenarzysta mógł się bardziej postarać.