Już zaczyna się niebanalnie. Psychoanalityczne łóżko. Zbliżenie na twarz pacjenta. Znużoną,
zmęczoną, wymagającą wsparcia, budzącą współczucie. Mimika boskiego Adamczyka
sama zmusza widza do zastanowienia. Budzi potrzebę wsparcia. Zaciska dłonie w pięści i
zmusza do odłożenia popkornu aż do końcowych napisów.
Potem, z każdą sceną, każdym ujęciem, każdym kadrem zaintrygowanie widza wzlatuje na
coraz wyższe poziomy. Na ekranie pojawia się przepych połączony z wyszukanym smakiem. Wyszukany kunszt aktorów i aktorek ma w tym obrazie bezkresne pole do egzemplifikacji
subtelności, delikatności, wieloznaczności, a jednocześnie jednoznaczności. Jedna po
drugiej sceny zaskakują, oszałamiają, wciskają w fotel.
Zdawać by się mogło, że film, jako taki, został wymyślony właśnie dla tych niemal dwóch
godzin prawdziwej uczty dla najwybredniejszych znawców i entuzjastów kina.
"Och, Karol 2" - wisienka na torcie tytułów. Literacki popis scenarzysty, monstrualny wkład w
ludzką potrzebę bycia wrażliwym. Na piękno. Na sztukę. Na film.
Początek nowej szkoły polskiego kina.
Ufff, musiałem to napisać. Chcę go tak zapamiętać. Przecież siedziba Agory (planu dla
połowy filmu) nie może być miejscem dla syfiastego kiczu. Nie może.
Mam nadzieję, że wyczułeś/aś sarkazm w tytułowym wątku? Mam nadzieję. Bo jeśli nie, to po mnie. W piekle bym się smażył :-)
Chyba padnę! ludzie jak można lubić tak durny film??? mogę o tym filmie powiedzieć tylko tyle że na prawdę zdziwiła mnie gra aktorska głównych bohaterów. nie myślałam że tak fajnie grają. lecz żadnych pozytywów poza tym faktem. żałosny film.
zacytuję autora: ,,Mam nadzieję, że wyczułeś/aś sarkazm w tytułowym wątku?" pozdrawiam ;)
Z pełnym szacunkiem dla ciebie kala996, ale nie było tu żadnej dobrej gry aktorskiej. (może Adamczyk, ale pewnie mam takie wrażenie bo było z jego twarzą najwięcej ujęć, eee nie raczej się mylę). Mam wrażenie, że nasze grono polskich aktorów i producentów to śmietanka wzajemnje adoracji, która w swoim towarzystwie zachwyca się grą aktorską swojej koleżanki lub kolegi. Żenujące!! W tym filmie żaden aktor nie wyszedł poza siebie, poza grę aktorską jaką prezentuje w nudnych telenowelach. Nawet nie chce mi się opisywać poszczególnych przykładów. Kompletnie nic, a nic jeśli chodzi o aktorstwo. Żadnej nowej kreacji, kompletne dno, jakby się zatrzymali na jednej postaci z której zasłynęli w polskim kinie. Nic nowego, bez żadnego pomysłu na siebie. Te same twarze, te same gesty, te same słowa, mimika, nawet fryzura. Ja się pytam na czym polega zrozumienie przez polskich aktorów aktorstwa? Czy to tylko kumplostwo i wzajemna adoracja? Nie dziwne , że film jeste ocenianiy na 5,4 w skali 10. Żenada!!
Pięknie napisana recenzja tego epokowego dzieła, które myślę, że wejdzie niedługo (o ile już nie jest) do kanonu najlepszych produkcji polskiego kina ;-)