Muzyka nie pasuje zbytnio do horroru, przynajmniej z dzisiejszej perspektywy.
Bo to błędna klasyfikacja tego filmu. To raczej dreszczowiec, dramat z elementami grozy, a nie horror. Muzyka pasuje do "Oczu bez twarzy" perfekcyjnie - ma wywoływać niepokój, być niewygodna, trochę nie na miejscu. Tak jak nie na miejscu były twarze, które chirurg próbował przeszczepiać córce :)