W pełni zgadzam się z autorem poniższego tekstu, więc zamieszczam go bez przetworzenia, w całości:
"Film jest zaprzeczeniem wszystkiego, co stanowiło o wysokiej jakości takiego filmu jak "Inteligentna nagość". W zamierzeniu film o tajemnicy. Film o powolnym i świadomym umieraniu z głodu. Wolna i silna wola spożytkowana na rozstanie się z życiem. Wrażenia z głodówki zapisywane w dzienniku. Powoli coraz silniej zbliżają się do archetypów najróżniejszych kulturowych odniesień. Pojawiają się znaczące sny, pojedyncze postacie, szmer wielu głosów umierający nie wie czy to halucynacje czy odgłosy tamtego świata. Tuż przed końcem mamy informację białym świetle... Wbity w fotel i zaszokowany religijnymi doświadczeniami ateisty dostaję od reżysera na końcu w głowę demaskacją mistyfikacji: to jest literacka kreacja na podstawie autentycznego faktu. Taki przypadek miał rzeczywiście miejsce. Raz w Japonii, raz w Niemczech. Jednak to, co jest najbardziej istotne w tym wizualnie miałkim filmie zapis dziennika umierania okazuje się literackim przetworzeniem. Zatem tekst pozostaje zapisem kulturowej mitologicznej sytuacji, pozbawiony dokumentalnej treści, a ja jako widz czuję się oszukany. Film powinien być pokazywany na festiwalu filmowej poezji eksperymentalnej, a nie na przeglądzie dokumentu. Pełna artystyczna porażka zamykająca dostęp do oceanu interpretacji."
http://www.docreview.pl/2009/index.php?option=com_content&task=view&id=442