Jak dla mnie zbędnie. Nowatorska rewelacja, techniczny majstersztyk (ile autor wycisnął z użytej przez siebie techniki) i
obraz definiujący właściwie twórczość Hertzfeldta. Mieszanka nie-do-końca (zresztą, jak dla kogo) bezsensownych
scenek i porcja surrealizmu, groteski i absurdu tak obszerna, że niemal przesycająca.
Poczucie humoru niepowtarzalne - widziałem wiele rzeczy inteligentnie głupich jak i zwyczajnie debilnie głupich, ale to
mimo wszystko coś unikatowego.
Satyra na konsumpcjonizm? Przewrotna teza, że każdy twór żyje swoim życiem i zasługuje na uwagę? Że wykreowane
światy są równie "realne" co nasz i mogą zachodzić w nich nietypowe zjawiska? Czy może jeszcze coś innego?
Nie wiem, czy się dowiemy. Zresztą - na co to komu? Zarówno rozpatrując to wielopłaszczyznowo, jak i prosto i
klarownie wciąż zachwyca. Co tu więcej dodać, mogę jedynie zachęcić. Pokochajcie lub znienawidźcie.