... a tym lepszy dla mnie że wcześniej NIC o nim nie wiedziałem, nie słyszałem, a znalazłem przypadkowo przeglądając z nudów, w poszukiwaniu "czegoś do obejrzenia" jeden z rankingów filmowych (nie Filwebu akurat) na pozycji UWAGA! 171 w gatunku "Film akcji".
Już ktoś przede mną pisał, że najbardziej są reklamowane najwieksze gnioty, a o dobrych filmach jakoś mało lub nic nie słychać, więc chyba nie do końca nasza kinematografia schodzi na psy, ale i zawodowi krytycy pomijając takie filmy.
Bardzo dobry, profesjonalny, i co dużo mówić, z happy endem, a takie właśnie historie lubię. Historie, które przywracają człowiekowi dobry humor, pogodniejsze spojrzenie na świat, i niech mi nikt nie wmawia, że tzw. film psychologiczny, po których człowiek wychodzi pełen smutku, wielkiej zadumy nad skomplkowanym światem, życiem, sensem i bezsensem wszystkiego, jest tylko dobrym filmem.
I tak na koniec mały szczególik - najbardzie podobała mi się gra Władysława Kowalskiego, mecesansa Kaleki, choć jego rolę choć ważną i istotną, można ją nazwać epizodyczną.