"Ogród Luizy" pachnie mi tu trochę love story z delikatnym przymrużeniem oka w stronę widza. Cały film opiera się tu na zasadzie kontrastu dobry-zły. Fabio jako ten zły pod wpływem osoby Luizy zaczyna mysleć o tej dobrej stronie życia, ucieczce aby zacząć spokojne życie.
Szczerze, nastawiałem się na coś o wiele lepszego czytając opinie, którymi nie powinienem się też sugerować, a jednak...
Scenariusz może być, natomiast cały wątek gangstersko-miłosny między względnym montażem, ujęciami, jakoś przelał mi się "między palcami". Dorociński pasował do tej roli, Soliman również, ale jakoś ich aktorstwa nie przedstawiałbym narazie w samych superlatywach. Obok wyżej wymienionych Marcin Hycnar, Lesław Żurek, Kinga Preis są to dobrze zapowiadający się aktorzy lecz do odstawienia czegoś naprawdę wielkiego to jeszcze im brakuje.
Film ogólnie dobry, może być, lecz mnie jakoś szczególnie nie zachwycił abym podjarany dawał tej produkcji wymiar przearcydzieła, bez przesadyzmu.
Ode mnie jest to tylko (a może aż) zwykłe i może delikatnie naciągane 6/10.