Dorociński - bardzo dobrze gra, Soliman też fajna- choć mogliby dać ładniejszą aktorkę. Pytanie czy łatwo znaleźć ładną i zdolną ;).
Fajna historia, ale końcówka niestety "siada". Wątek wykiwania mafii i nowego szefa gangu trochę przekombinowany i naiwny, za mało ładnej erotyki, bo całkiem nieźle sobie radzili. No i dziewcynkę warto by jakoś uzdrowić ;)
Ogólnie film ładny i godny obejrzenia i dla dziewczyn i dla chłopaków. Zdjęcia niezbyt ciekawe, ale aktorstwo pierwsza klasa. To pewnie i zasługa starego Wojtyszki, który kiedyś zrobił genialnego Mistrza i Małgorzatę z Holoubkiem i Dymną. To dopiero było cudo aktorskie.
Pielęgniarz to właśnie Lesław Żurek- ten od Loacha. Też mi się podobał, nawet bardzo , tylko jeden raz trochę przegiął z Hannibalem Lecterem ;), mógł sobie darować
Pięlęgniarza zagrał niejaki Marcin Hycnar, Żurek zagrał gangstera, kolegę Dorocińskiego... A tak w ogóle to w filmach chyba nie o urodę aktorów powinno chodzić, tylko o ich grę. Pozdrawiam.
zależy co się rozpatruje. Bez złudzeń - na ciacho do kina idzie więcej ludzi i więcej doceni też poza urodą jego talent. tu na szczęście jest 2 w jednym ciacho+ talent.
W każdym razie bez cienia wątpliwości warto zobaczyć. Dobry film polski i na dodatek może zarobić. To chyba dobrze prawda ?
że Dorociński to niezłe ciacho?! haha to jest mało powiedziane :):) nie dość, że świetny, utalentowany aktor to jeszcze jaki przystojny do tego xD w "Ogrodzie Luizy" pokazał prawdziwego faceta, niby twardego, ale tak na prawdę bardzo wrażliwego i czyłego :P jednym słowem miodzio:* a Patrycja też bardzo dobrze poradziła sobie w roli Luizy:) pozdrawiam wszystkich, którym ten film sie spodobał tak jak mnie:):):)
Nie lubię określenia "ciacho". Kojarzy mi się zawsze z jakimś ładnawym chłopaczkiem z okładki Popcornu, na którego widok sikają ze szczęścia tegoż czytelniczki.
Uważam, że Dorociński to bardzo atrakcyjny facet, w dodatku dobrze grający. A jak zauważyła koleżanka powyżej, bohater przez niego zagrany to ideał faceta: wobec innych twardziel, dla tej jedynej wrażliwy opiekun ;). Jeden minus: nie starał się pomóc w jej wyleczeniu (nie mógł znaleźć dla niej terapeuty albo leków? przy chorobach psychicznych samo umieszczenie w przyjaznym środowisku jest rozwiązaniem na krótką metę).
Co do samego filmu: finał też mnie mocno rozczarował i szkoda, że Luiza nie wyzdrowiała (choć jest cień nadziei, że w przyszłości zostanie wyleczona). Dałam jednak 7/10, a nie 6/10 za kota Luizy. W scenach z nim zwracałam bardziej uwagę na niego niż na aktorów ;) - widać było, że na początku filmu przeszkadzało mu, że ktoś go trzyma i zaraz po wypuszczeniu uciekał, ale już pod koniec bardziej zżył się z Soliman.