Najbardziej bezbarwna postać w filmie. Tylko mnie tak irytował?
zaloze sie ze pod innym nickiem zalozyles/as temat tutaj:
http://www.filmweb.pl/topic/689142/Sophia+Coppola.html
Bo po prostu taka dosyć epizodyczna rólka, sprzeciwić się Ojcu, zaśpiewać, pogadać, znowu zaśpiewać i płakać. Tyle. Zdecydowanie bardziej irytowała Sofia C. w roli Mary, Pacino, Garcia i Wallach znakomici, świetne Keaton i Shire, a ona taki piach :/
SPOILER! SPOILER! SPOILER!
Oczywiście nie tylko Ciebie. To faktycznie irytujące, że wnuk Vita Corleone a syn Michaela Corleone zostaje tenorem i wydziera się przed publiką w rajtuzach...
Równie wkurzający romans kuzyństwa Mary i Vincenta jak i sam Vincent - głupawo-porywczy bękart ma rządzić rodziną Corleone. Irytujące zakończenie serii.
Vincent był po prostu jedynym kandydatem. Anthony nie miał zamiaru zająć się rodzinnym interesem, Mary była niewtajemniczona no i była kobietą, więc Michael nie miał innego wyjścia, musiał przekazać rodzinę Vincentowi.
Moim zdaniem na Dona nie nadaje się przede wszystkim dlatego, że nie wyznaje zasad Vita i Michaela. Czy któryś z tamtych wysłałby swoją kobietę jako przynętę na zamachowców (chodzi mi o scenę w mieszkaniu Vincenta i tę dziennikarkę)?
(Fiołek--> O co się chcesz założyć? :-))
Tak, był jedyną alternatywą. Nie tyle idzie o to żeby to Michael dalej rządził(syn Hagena, ksiądz, też odpada) tylko o scenariusz. Taka postać jaką wykreował Coppola(Vincent, bękart po Santino) nie podoba mi się.
O Ciebie moja droga Arabesko....wracajac do tematu Garcia slabo, a pomysł z watkiem Vincenta troszke nie co minal sie z celem bo byl z leksza poroniony.....Lepiej bylo by gdyby Michael przekazal wladze Alowi Neri...mimo tego ze bylo to niezgodne z tradycja....
Fiołek, jeśli wygrasz to znaczy, że jestem jednocześnie facetem o nicku goandrewgo, więc się zastanów. :-P
Hej, Vincent nie jest aż takim złym kandydatem na Dona. Końcową akcję odwetową przeprowadził porządnie (pomijając to, że pod jego nosem odbył się zamach na Michaela, ale nawet Don Vito nie był bezpieczny od zamachów). Może z czasem nabierze ogłady, wydaje mi się, że już w trakcie trwania filmu i obcowania z Michaelem się zmienił na lepsze (chociaż nigdy nie będzie miał klasy poprzednich Donów :-/).
To tesh wole nie odnosić tego okazałego zwyciestwa i pozostać przy tym że jestem kobitka.......A w racajac do tematu,to jakoś nie jestem przekonany do Vincenta,tak samo zresztą jak do samego Andyego jako aktora. Nadmieniłaś w swoim poście o tym, że "Vini" dobrze przeprowadzil odwet na zamachowcu z Sycylii. Ja jednak sądze nie co inaczej. Wg.mnie ta scena to był najgorszy "kicz" w tym filmie,wart niepochamowanej kupy smichu. Uwazam rowniez,ze Vincent jest zbyt "tepy" i nie ma absolutnie zadnych szans na to, aby piastowac urzad Dona w taki sposob jak robił to chociazby jego poprzednik Michael,nie wspominajac o jego ojcu Vicie....Jednak nam jako widzom raszey nie bedzie juz dane zobaczyc czy Don Vincent zmieni sie na przestrzeni tych wszystkich lat jako człowiek, ktory zajmuje tak arcy-wysokie stanowisko jak "Ojciec Chrzestny" w strukturze przestepczej jaką jest mafia....
Pozdrawiam...
Santino rządził jednak rodziną podczas hospitalizacji Vita. Gdyby nie zginął zostałby Donem.
Sonny owszem prowadził interesy podczas rehabilitacji "starego" tak jak wspomniales,ale nadzwyczajniej w swiecie nie nadawał on sie do tego....Nie miał szans by zostac głową rodziny. Santino miał za bardzo porywczy charakter,Fredo natomiast był poprostu za głupi i zbyt miekki. Sam Don Vito o tym wiedział i jush za zycia był pewny że to Mike zostanie jego nastepcą....pomimo tego,iz sam zainteresowany na poczatku nie chciał miec nic wspolnego z tym rodzinnym biznesem.....
W tym fachu i tak każdy może w każdej chwili dostać kulkę. Z kolei ojciec Santina był świetnym Donem, więc nie można do końca sądzić po ojcach. Chociaż fakt - Vincent ze swoim charakterem na Dona się nie nadaje, ale nie jest najgroszym kandydatem.
Rzecz jasna każdy ma prawo do własnego zdania, mi się scena końcowa (dokładniej-->zemsta Vincenta) podobała. Może oprócz tego wbicia okularów w szyję.
Poza tym w pierwszym momencie, kiedy Vincent rozmawia ze swoimi ludźmi w teatrze i mówi, że wszystko gotowe (czy coś w tym stylu, nie pamiętam dokładnie), w pierwszej chwili pomyślałam, że wystawił Michaela.
PS. Kim w ogóle był Zaza w gangsterskiej hierarchii?
Joe Zaza byl chlopcem na posyłki tak wysokko "postawionych" jak chociazby Don Altobello czy Don Lucchesi....
Joe Zasa w ogóle nie znał się osobiście z Donem Lucchessi. Gdzie Rzym, gdzie Krym ;P Pewnie Lucchessi powiedziałby: "Joey Zasa? I don't know fucker!"
Mowisz ze Zasa nie znał Sie z Donem Lucchessi...A ja wlasnie sadze ze obaj panowie znali sie b.dobrze osobiscie.....Gdyby tak nie bylo to sam Joe, wraz tylko z Donem Altobello nie zaplanowalby zamachu w hali Madison Square Garden w Nowym Jorku, gdzie zginelo wiele waznych osobistosci struktur mafijnych....Don Lucchessi maczal w tym palce,co wyszło na jaw dopiero wtedy, gdy Vincent wszczal prowokacje,ze chce sie odlaczyc od Michaela i przylaczyc do rodziny Altobello....A to ze wspomniany Licio Lucchesi oficjalnie dzialal na terenie Włoch nie znaczy nic, bo jego "długie łapska" siegaly daleko poza granice Italii....
CO WY DO CHOLERY GADACIE... VINCETN WLASNIE POD OPIEKĄ MICHAELA STAL SIE OPANOWANY, ZROWNOWAZONY, BYL BYSTRY... Swietnie sie wywiazal z zadania ktore mu powierzyl Michael... A przedtem mial byc porywczy, mial do cholery zagrac syna Sonnego wiec nie pierdolcie tu glupot ludzie ze dostal by kulke, ze Michael nie mial innego wyjscia... ZAL ZAL ZAL ZAL... :|
Nie ma to blyskotliwa,madra wypowiedz intelektualnie niedorozwinietego kiepa,ktory to wszystko wie najlepiej........
Tak Fiolku, uwazam ze od Ciebie zdecydowanie więcej wiem o trylogii Ojca Chrzestnego...
No teraz zes dołozył do pieca i to ostro....A ja mam takie pytanie do Ciebie,ale oczekuje szczerej odpowiedzi ok....Przeczytałes chociaż ksiazke???
Szczerze odpowiadam - przeczytałem. Do czego zmierzasz? Jesli nie wierzysz udowodnie tylko jak?