Świadomość, że mam nie obejrzaną trzecią część ”Ojca Chrzestnego” spędzała mi sen z powiek. Wolny od pracy piątek pozwolił mi to nadrobić. Sam jestem zaskoczony ale trzecia część podobała mi się najbardziej. Niech sobie krytycy gadają co chcą, niech wręczają Złote Maliny i inne bzdury (moim zdaniem Sofia Coppola na malinę nie zasłużyła ale co ja tam wiem). W trzeciej części podobała mi się sama historia i wynikający z niej morał. Jakkolwiek byśmy się nie starali zerwać przeszłością ona prędziej czy później do nas wróci.
Uważam, że ocena filmu powinna w głównej mierze wynikać z emocji przeżywanych przez widza. Ja po obejrzeniu tego filmu byłem urzeczony. 10/10!
Gwoli ścisłości Złote Maliny nie są wręczane przez krytyków, to jest nagroda "otwarta", tj. każdy może się do tego "szacownego" gremium zapisać. Wystarczy jedynie zarejestrować się na malinowej stronie www i płacić składki.
A Coppolówna moim zdaniem słabo, niestety, zagrała. Może nie fatalnie, ale na tle doborowej obsady wyróżniała się bardzo negatywnie.
Dzięki za wyjaśnienie. Nie wiedziałem tego. No cóż: "vox populi vox dei". W sumie to Sofia łatwego zadania nie miała. Wypaść dobrze na tle Pacino, Wallacha, Dianne Keaton nie jest łatwo. Podobała mi się z wyglądu, mimo garbatego nosa:). Może dlatego jej bronię. Podczas oglądania filmu nie wgłębiałem się zbytnio w jej grę. W każdym razie nie drażniła mnie. Dopiero potem przyeczytałem o malinie. Pozdrawiam