Zastanawia mnie, kiedy wreszcie zrozumiecie, że lista TOP100 ma głównie na celu informację. Jest po to, żeby taki laik jak ja, wszedł tu i wiedział, co może sobie wypożyczyć z wypożyczalni. Jasne - i tak wiele razy film okazuje się "spalony", ale to tylko potwierdza to, że ta lista wcale nie pokazuje setki najlepszych filmów.
Kilka dowodów przeciwko wszystkim listom w ogóle:
1) W różnych rankingach różne filmy zajmują różne miejsca, choć trzeba przyznać, że często czołówka jest taka sama. Jednak już koło 10 miejsca są ogromne wręcz różnice między listami.
2) Listy tworzą różni ludzie. Ci, co się znają, i ci, co się nie znają.
3) Od miejsca około 80 lista praktycznie nie istnieje. Wystarczy bowiem, żeby jakaś stacja wyemitowała gniota w sobotę wieczorem, a film z miejsca 300 wskakuje na pozycję 90. To paranoja.
4) Nie da się wszystkim dogodzić. Każdy ma swoją własną, indywidualną listę. Przestańcie się, do diaska, czepiać ludzi, jakie filmy mają w ulubionych. To ich sprawa. Czy lepiej żeby w ulubionych mieli tylko filmy uznane za wybitne, przez co staliby się snobami? Hę?
5)Lista to głównie rywalizacja pomiędzy ludźmi niedojrzałymi emocjonalnie. No bo jakie to ma znaczenie, czy "Ojciec chrzestny" będzie pierwszy czy sto pierwszy? Czy przez to, że spadnie w rankingu, stanie się gorszym filmem? Nie. Można się nie ze wszystkim zgadzać, ale żeby wieszać na sobie psy co chwila o takie kruche rzeczy jak jakaś lista?
6) Ten punkt to rozwinięcie punktu 5. Spójrzcie na tę "cudowną" listę imdb. Tak często dajecie ją za wzór. Spójrzcie na 1. miejsce - "Ojciec chrzestny" - dostał 14 tysięcy not 1 od "regular voters". Czyżby to byli ci "regular voters", którzy znają się na filmach? Ci "regular voters", którym zależy na rozwoju strony? Każdy ma swoje zdanie - owszem - ale jeśli "Ojciec chrzestny" dostaje 1 to co 5, nie mówiąc już o nocie 10?! Ciekawa rzecz - ocen 2, 3, 4, 5 "Ojciec chrzestny" dostał wyważoną ilość, zawsze koło 1,5 tysiąca. A not 1 aż tyle tysięcy. To daje do myślenia i wiele mówi o tamtej liście.
7) Lista ta uwzględnia wszystkie gatunki, które nijak sprowadzić do siebie. Jak bowiem można mówić, że "Matrix" jest gorszy od "Żywotu Briana"? Albo wymyślcie obie jakąś inną kombinację. Te filmy traktują zupełnie o czymś innym, ale lista wrzuca je do tego samego worka, mówiąc wyraźnie: "ty jesteś lepszy, a ty gorszy".
Mały apel - przestańcie się kłócić. Widzę osoby, które każdego, albo co kilka dni, zamieszczają komentarz pod tymi samymi filmami, broniąc ich dobrego imienia. Takie rzeczy widzimy przy "Pulp Fiction" oraz pod tym filmem. Nie nuży Was to? Nie rozumiecie, że ocena 7/10 to dobra ocenia. Rozumiem, kiedy wejdzie prowokator i używając masy wykrzykników daje do zrozumienia, że on dał filmowi notę 1. Spoko. Olejcie gościa, miast odpisywać coraz to kolejnym osobom, i tak w kółko. Wszystkie tematy mówią o tym samym. Pół tysiąca tematów, a żadnej ciekawej rzeczy. Dzisiaj przy "Liście Schindlera" jakaś osoba zamieściła ciekawą informację. I życzę tej stronie, by tylko tacy ludzie zakładali tematy, oraz tacy, którz albo szukają odpowiedzi, albo coś ciekawego mają do zakomunikowania.
Pozdrawiam.