w wersji kina azjatyckiego. Niestety nic więcej, choć po horrorach z tego regionu (masowo i bezsensownie przerebianych przez Amerykanów) można oczekiwać bardzo dużo. Stąd niemiłe rozczarowanie. Zdecydowanie poleciłbym amatorom nowej jakości horrorów (choć jest to pewien powrót do korzeni - minimalne wykorzystanie efektów specjalnych - na rzecz dopracowanej fabuły i psychologii postaci), np. Ju-On, Suicide Club i oczywiście znane powszechnie Darkwater i Ringu (ale zdecydowanie mówimy nie wersjom amerykanskim - chyba, że jesteśmy, jak ja - fanami Naomi Watts i Jennifer Connely).