Horrorem nazwano go chyba tylko dlatego, że główna bohaterka widzi jakieś zjawy, tragiczne wydarzenia z przeszłości, ale osobiście nie nazwałabym ten film horrorem (mówię tu konkretnie o filmie amerykańskiej produkcjii z Albą w roli głównej). Film sam w sobie nie jest taki tragiczny, choć specjalnie nie zachwyca, ale w porównaniu do prawdziwych horrorów, nie ma w nim nic zaskakującego, ani przerażającego. Już parę razy widziałam podobną tematykę tylko w lepszym wydaniu. Poza tym sam fakt, że w tym filmie gra Jessica Alba dał mi już z początku do myślenia i rzeczywiście, choć samą aktoreczkę lubię, pasuje ona do klasycznych amerykańskich komedii romantycznych, w których to słodka dziewczyna zakochuje się w "księciu", ewentualnie lekkie filmy obyczajowe.