Na wstępnie chciałbym wyznać że jest to jeden z najlepszych filmów jakich widziałem :)
Lecz oglądając niemieckie produkcje filmowe nie da się nie zauważyć przeprowadzonego w nich osądu, przyczyn zakończenia wojny. Przejdę do konkretu :). Winny jest oszołomiony, niezrównoważony, paranoiczny hitler (z premedytacją napisałem to nazwisko z małej litery) bądź "dowództwo", wydający-ce bezsensowne rozkazy prowadzące do zagłady bohaterskich, honorowych,"zwykłych" niemieckich żołnierzy (marynarzy ;)) Przesadne byłoby oczekiwanie aby w każdej produkcji wojennej dokonywali "samo biczowania" uwzględniającego prawdę historyczną ale wystarczy się chwilę zastanowić, aby dojść do wniosku, iż ZAWSZE pokazany jest z imienia i nazwiska winny takowego stanu rzeczy "rozkaz firera"... idąc dalej tokiem rozumowania ;] jeśli inne byłoby dowództwo to losy wojny mogłyby się inaczej potoczyć ...;]
podobny schemat występuje w Stalingradzie, świetny film :)
z czasem ten ZŁY zmienia się w "nazistów" ( patrz Walkiria 2008) czyli bandę fanatycznych, ideologicznych nacjonalistów.... jeszcze dziś wiemy że to byli Niemcy ale jutro ;)
"Wojnę przegraliśmy przez dowództwo... a może jednak dlatego że to my byliśmy tym ZŁYM w odwiecznej walce dobra ze złem ;]"---- W końcu ktoś go wybrał w wolnych wyborach ;)
Według mnie Montgomery wykonał solidną robotę w Afryce, jednak ze względu na wojnę w ZSRR Brytyjczycy powinni forsować tempo w swoich działaniach wojennych. Montgomery długo zbierał siły mimo że już miał przewagę.
Wyszło na to, że jak zwykle Brytyjczycy, wszystkich wykorzystując, osiągnęli swoje cele: Polacy z nimi walczyli (Maczek, inni generałowie, piloci), a gdy generał Sikorski nie pasował Churchillowi to go zamordowali; Rzeszę pokonali wykorzystując śmierć milionów radzieckich żołnierzy, sami uciekając w 1940 z frontu zachodniego i nie wznawiając go przez kolejne 4 lata. Wiem że nie byłoby to łatwe, ale należało to zrobić jak najwcześniej. Jeszcze wykorzystywali USA do pomocy w walkach. Tak jak w I wojnie światowej, przy czym warto zauważyć, że Rosja po pierwszych niepowodzeniach w I wojnie, mimo problemów, przygotowała ofensywę Brusiłowa, by stworzyć front po drugiej stronie wroga, co odciążyło sojuszników na zachodzie.
A po jakiego grzyba Brytyjczycy mieli się spieszyć i tworzyć drugi front "na siłę"? Raczej powinniśmy brać przyklad z postawy Brytyjczyków i uczyć się od nich wyrachowania i dbania o własne interesy. Polacy zawsze byli skorzy do umierania w imię wyższej racji i wykształcił się w naszym narodzie kult porażki. Jedyne powstanie, które wygraliśmy traktowane jest po macoszemu, za to klęski jak Powstanie warszawskie są czczone.
Po za tym pytanie: na jakiej podstawie twierdzisz, że Anglicy zakordowali Sikorskiego? Jakieś dowody, źródła tych rewelacji masz?
Co do mitu jakiemu ulegasz odnośnie braku woli walki francuskich i brytyjskich żołnierzy to warto byłoby poczytać trochę literatury historycznej traktujacej o tym okresie. Poczytać o kilku bitwach kampani 1940roku, dowiedzieć się co to był wariant Breda planu Dyle itd. Dopiero potem wygłosić swoje przemyślenia.
Pozdrawiam
Co do Sikorskiego, ogólnie rozumiem Brytyjczyków, że nie umieli się z nim dogadać, bo przecież walczyli o własne interesy, a nie interesy Polski. Że Sikorski nie został zamordowany przez Brytyjczyków ciężko mi uwierzyć. Przypadkowy wypadek? Bardzo mało prawdopodobne, mimo że była wojna. Powstała jeszcze bajka o tym, że Stalin za pomocą swoich agentów doprowadził do morderstwa. Chyba to wynika z mentalności Polaków mających kompleks niższości wobec ludzi zachodu i wszystko co złe to zawsze Rosja. Nie mam dowodów; ale jak to jest możliwe, że katastrofa giblartarska jest zagadką, skoro nie wszyscy zginęli?
Ciężko cenić wyrachowanie Brytyjczyków. Raczej ceni się zdolność ludzi do poświęceń jak choćby powstańców warszawskich czy oddział Andersa.
Rzeczywiście słabo znam się na szczegółach operacji we Francji, ale w gadce łatwo być mocnym (żołnierze), a fakty są takie, że operacja trwała w sumie tyle co w Polsce (1,5 miesiąca), a Brytyjczycy się wycofali do siebie.
Pozdrawiam.
Nie ma dowodów na to, że za wypadkiem gibraltarskim stały służby specjalne Wlk. Brytanii czy ZSRR. Poza tym Sikorski miał nie mało wrogów wśród polskiej generalicji i wyższych oficerów. Ot tradycyjne polskie "piekiełko". Z tym wypadkiem będzie tak samo jak z wypadkiem samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem lub zamachem na Kennedy'ego. Zawsze ktoś będzie wietrzył spisek i jakieś pozakulisowe działania.
Powstanie Warszawskie było tragedià narodową. Zginął "kwiat" młodzieży polskiej, przyszłej elity narodu. Zginęło mnóstwo cywilów (300tys bodajże), stolica Polski została zrównana z ziemią. Żaden z celów tego pięknego zrywu nie został zrealizowany. Animilitarny, ani polityczny i co najgorsze ludzie odpowiedzialni za wybuch powstania nigdy nie zostali za to osądzeni i skazani. Wręcz przeciwnie, zrobiono z nich bohaterów, a byli tak naprawdę dyletantami na stanowiskach dowódczych, którzy nie powinni pełnić tej funkcji. Dlatego ja wolałbym by polscy przywódcy, zamiast poświęcać życie swoich obywateli i narażać kraj na niepotrzebne straty i cierpienia, kalkulowali chłodno i robili rachunek zysków i strat przed podjęciem tego typu decyzji.
Co do porównania francuskiej kampanii w 1940r.i wrześniowej, to zauważ, że Polska armia po 9 dniach praktycznie przestała istnieć i to co pozostało z WJ było w kotłach, które Niemcy sukcesywnie eliminowali. We Francji 1940r., po zrealizowaniu planu "żółtego"(zakonczonego ewakuacją resztek BEF i oddziałów sojuszniczych), Niemcy musieli przystąpić do realizacji planu "czerwonego", bo wojska francuskie nadal utrzymywały front (w tym również polskie DP). Można mieć pretensje do Francuzów, że nie podjęli dalszej walki w oparciu o kolonie, przede wszystkim w Afryce Północnej. Także to, że ich flota, wciąż potężna nie przeszła na stronę Aliantów, ale to raczej temat na inną dyskusję.
Pozdrawiam
Rzeczywiście, mnie też katastrofa (?) giblartarska kojarzy się z katastrofą (?) smoleńską. Oficjalnie to wypadki, ale nieoficjalnie badającym k. smoleńską często przydarzają się wypadki (np samobójstwa).
Teoria o "polskim piekiełku" rzeczywiście też wydaje się realistyczna, ale o ZSRR nie bardzo.
Powstanie warszawskie to bardzo trudny temat, ale co byśmy mogli mówić gdybyśmy nie spróbowali powstania? Że front się przetoczył przez Polskę i wszystko załatwili Sowieci, a Polacy tylko przyglądali się temu i nawet nie spróbowali pomóc. Choć wiadomo, że w praktyce w ramach akcji "Burza" pomagaliśmy Sowietom, choć raczej Stalin nie był z tego zadowolony. Chodziło o lepszą pozycję polityczną w ustaleniach po wojnie.
Pozdrawiam
"Powstanie warszawskie to bardzo trudny temat, ale co byśmy mogli mówić gdybyśmy nie spróbowali powstania?"
A musieliśmy coś w ogóle mówić? Zresztą słyszałeś może o akcji "burza" i konsekwencjach? To w zupełności wystarczyło jesli chodzi o akcje zbrojne AK, żeby światowa opinia publiczna zrozumiała o co chodzi. Bez Powstania Warszawskiego mielibyśmy stolice, której nie trzebaby budować od podstaw. Byłoby więcej młodzieży wychowanej w duchu patriotycznym i przeciwnej władzy komunistycznej. Poza tym Warszawa miałaby 300tys. więcej mieszkańców, a Polska obywateli. To chyba wystarczająco wiele by móc "coś powiedzieć".
Powstanie warszawskie idealnie się ułożyło Stalinowi, ale gdyby udało się je wygrać powstańcom (wiem że w praktyce nie było szans bez pomocy Sowietów), Polacy zyskaliby silny atut w negocjacjach powojennych jak miałaby politycznie wyglądać Polska.
Ja np jestem dumny z powstańców warszawskich, walczyłbym razem z nimi nawet gdybym wiedział jak to się skończy.
Ja nie neguje odwagi i męstwa Powstańców. Sam jestem zdania, że trzeba ich o podziwiać za patriotyzm, wolę walki i za to, że posiadając tak niewielkie środki do dyspozycji udało im się wytrwać całkiem długo. Chodzi natomiast o ludzi wydąjacych rozkaz do godziny "W". Ci ludzie popełnili zbrodnię na narodzie polskim. Sam piszesz, że bez wsparcia RKKA, Powstanie nie moglo się udać. Piszesz również, że klęska PW była na rękę Stalinowi. Napisz więc w jaki sposób ten zryw mógł się udać, skoro nie nawiązano żadnych kontaktów z Armią Czerwoną, zignorowano dane wywiadowcze, a siły AK w Warszawie były dramatycznie niedozbrojone. Wygrana w tych warunkach to byłby cud, który zresztą na niewiele by się zdał (patrz akcja "burza").
Jeśli chodzi o dowódców, ktoś musiał coś konkretnego zaplanować, by powstanie odbyło się: nagle, dużymi siłami. Bez konkretów nie byłoby powstania tylko chaos. Na wojnach często przegrywa się starcia, co nie znaczy, że trzeba odpuścić silniejszemu, nie robić nic przeciw niemu i liczyć na innych (tym razem na ZSRR), a przywódca przegranych jest winny.
Powstanie mogło się udać gdyby Niemcy pod presją Armii Czerwonej wycofali się, jednak Stalin wstrzymał cały front, nie wykorzystując pomocy Polaków w Warszawie, ale pokazując , że bez niego Polacy są za słabi.
Zbrodni jednak nie popełnili przywódcy polscy, ale Niemcy, którzy wysłali bandytów do wymordowania cywili, nie biorących udziału w walkach.
To może napiszesz jakie cele militarne PW zostały zrealizowane? Ilu powstańców przypadło na jeden karabin lub pistolet w chwili wybuchu powstania? Jaki dowódca podejmuje decyzje nie czekając na dane wywiadowcze, a opierając się na plotkach? Powiedz mi, że nie jest zbrodnią wysyłanie źle wyekwipowanych i niedostatecznie uzbrojonych ludzi na umocnione stanowiska wroga. Los cywili to również zagadnienie, którym powinien zająć się dowódca. Poza tym co to za lider, który jest na tyle naiwny, że Sowieci udzielą mu pomocy jeśli o nią nawet nie poprosił. Co to za przywódca, ktory po 5 latach okupacji nie potrafi przewidzieć jak Niemcy i ich sojusznicy potraktują Polaków. Tym bardziej, że w tym samym mieście rok wcześniej było również powstanie.
Co do Stalina i przyczyn wstrzymania ofensywy to odsyłam do lteratury. Kolejny raz apeluje do Ciebie, żebyś przeczytał coś na temat zanim zaczniesz pisać kolejny bzdurny post.
Czyli według Ciebie Polacy byli tak beznadziejnie słabi, że mieli nic nie robić, a potem i tak się wykłócać z wszystkimi o to jak oni chcą żeby ich kraj (wyzwolony śmiercią tysięcy radzieckich żołnierzy) wyglądał po ich myśli?
Była wojna i front nacierał na zachód. Powstańcy walczyli bo chcieli, a nie bo ich dowództwo zmusiło. Front powinien wykorzystać powstanie i łatwiej zdobyć Warszawę nie tracąc czasu.
Powstanie w getcie nie było podczas walk Wermahtu z Armią Czerwoną. Żydzi musieli w końcu zacząć bronić się przed zagładą.
Nie podobają mi się teorie o bezsensowności powstania. Nie tylko rzeczy materialne się liczą. Największym idiotą w historii był pewnie Leonidas, który wiedząc że za chwilę będzie otoczony, nie uciekł z resztą tylko zostawił 300 wybitnych żołnierzy na wycinkę. I nie wiadomo dlaczego wszyscy zamiast go ganić, cenią go za tę "głupotę".
Nie było powodu by PW wybuchło 1 sierpnia. Mogło to być równie dobrze 15 viii albo 1 ix ewentualnie inna data. Nie było powodu do pośpiechu. Można było nawiązać w tym czasie z oddziałami RKKA, skoordynować z nimi działania. Tyle, że do tego trzeba było mieć dowodzącego z prawdziwego zdarzenie.
Nie wiem jak z Tobą rozmawiać jak nie znasz podstawowych faktów historycznych. Z kim Ty chciałbyś się wykłócać i o co? Na konferencji w Teheranie zostały już ustalone strefy wpływów. Polska przypadła w strefie Sowieckiej i jak pokazały fakty wybuch PW tego nie zmienił. Więc bez PW też by się nic nie zmieniło poza tym, że oszczędzonoby stolicę i tysiące Polaków.
Jeśli chodzi o Termopile to poczytaj może troszeczkę książek historycznych i przestań opierać się na filmie "300". Może wtedy zauważysz, że "Greków" było "trochę" więcej niż 300.
Generalnie przyjmij moją radę i zacznij czytać trochę więcej o historii, bo masz bardzo duże braki.
Zdecydowanie nie mogę zgodzić się z określeniem bardzo dużych braków z historii. To bardzo duża przesada.
Rzeczywiście jeszcze podobno paręset żołnierzy spoza Sparty zostało. Nie rozumiem cudzysłowia przy słowie Greków. Starożytni Grecy to Grecy i tyle (mniejsza o to z którego polis). Nie rozumiem też cudzysłowia przy słowie trochę. Choćby to było 3000 to przy otoczeniu tak czy tak byłaby to wycinka.
Interesuję się historią dla przyjemności; ogólnie nie mam z nią nic wspólnego, co nie znaczy że nie będę o niej rozmawiał (bez przeczytania książek) i przyznawał rację tym którym wydaje się że wiedzą lepiej, skoro uważam inaczej niż oni.
Co do powstania, nie był najważniejszy bilans korzyści czy strat. Samo pokazanie waleczności wiele znaczy. Może nawet jest to najdonioślejsze wydarzenie całej II wojny światowej?
Lekko się napaliłem (za te braki historyczne), ale w sumie nic do Ciebie nie mam. Dzięki za dyskusję.
Sorry jeśli Cię uraziłem, ale wierz mi nie było to moim celem. Fajnie, że interesujesz się historią i wcale nie musisz się ze mną zgadzać.
Co do Greków w cudzysłowie to dlatego, że nie był to wtedy naród tylko jak sam zauważyłeś zbiór polis różnej maści i ich narodowość dopiero się kształtowała.
Jeśli chodzi o PW to mamy różne zdania. Ja poprostu jestem zdania, że taka ofiara krwi była zbędna. Polacy pokazali w akcji "Burza", że gotowi są walczyć ramię w ramię z ACz. i nie boją się ponosić ofiar by wyzwolić swoją ojczyznę. Sęk w tym, że Sowieci pokazali wtedy swoje prawdziwe oblicze i to świat widział i dlatego powielanie tego w PW było niepotrzebne. Udowadnianie zaś komuś czegoś przez ponoszenie ofiar uważam za głupie i idiotyczne. Nikt nie będzie Cię szanował za to, że utniesz sobie rękę by pokazać jaki kozak jesteś. Polacy pokazali swoją waleczność na wszystkivh frontach europejskiego testru działań wojennych. Sam doskonale wiesz: Bitwa o Anglię, Tobruk, Monte Cassino, Falaise, Market Garden chyba starczy by pokazać, że nie unikali walki.
Wiadomo, jeśli dyskusja toczy się o wydarzeniu tragicznym, to jest trudna. Powstanie warszawskie miało inne znaczenie niż walka na froncie, bo było w ojczyźnie. Pokazywało dodatkowe rzeczy.
"Celem wojny nie jest umrzeć za ojczyznę, tylko sprawić by tamci sk.....le zginęli za swoją." to zdanie przypisuje się George'owi Patton'owi (może kojarzysz takiego amerykańskiego generała) i zdaje się jest całkiem celną odpowiedzią dla Twoich "przemyśleń".
Patton nie pokazał tą wypowiedzią klasy, szacunku dla przeciwnika. Bardziej ceniłbym kapitana Raginisa i liczył się z jego zdaniem.
Aha czyli wg. Ciebie dowódcy radzieccy nie liczący się za bardzo z życiem swoich żołnierzy to wzorcowi dowódcy. Ciekawe czy zmieniłbyś zdanie jakby Tobie kazano zginąć w imię bliżej nieokreślonych korzyści, albo widzimisię Twojego przełożonego.
"Wyszło na to, że jak zwykle Brytyjczycy, wszystkich wykorzystując, osiągnęli swoje cele: Polacy z nimi walczyli (Maczek, inni generałowie, piloci)"
Czyli co Brytyjczycy nie walczyli . setki tysiące brytyjskich marynarzy, piechociarzy i lotników nie walczyło ? Stracili niemal 400 tyś żołnierzy !
Udział anglików w kampanii francuskiej 1940r to nie tylko Dunkierka . w innych rejonach angielskie odziały walczyły dalej. I zrozum to nie była ucieczka. Nie byli wstanie stawiać skutecznego oporu to spróbowali wycofać tylu ilu się dało aby mogli walczyć dalej na innych frontach. jaki był insert dostania się 300tyszolnierzy do niewoli ? czemu to miło by służyć ? No i polskie oddziały tez się wycofały czyli to tez tchórze co nie chcieli walczyć ???
czym ty chcesz dokonać inwazji na kontynent przed 1944r ? Anglicy najpierw usieli sobie zapewnić stabilny transport surowców czyli zneutralizować uboty co się udało dopiero w 1943r. Musieli też wyprzeć najpierw Niemców z afryki aby ci się nie dobrali do roponośnych złóż bliskiego wschodu.
I gadanie o otwarciu drugiego frontu to jakaś głupota. drugi front to był właśnie front Wschodni. gdy ZSRR weszło do walki anglicy już od dawna walczyli . na morzach , w powietrzu i na ladzie , ( Norwegia , Francja, Bałkany, Afryka północna)
A Montgomery postąpił najrozsądniej jak mógł .Widziałeś mapę afryki ? :) Z AL-Alamain do Trypolisu jest niemal 2000 km + kolejne 500 do Tunisu Dla porównania Niemcy do Moskwy mieli jakiś 1000 co zajęło im 4 miesiące ! Wcześniejsze brytyjskie ofensywy kończyły się zadyszką po kilkuset kilometrach. Dlatego Montgomery zdecydował się najpierw zgromadzić siły i środki potrzebne do kontynuowania ofensywy na dystansie 2000km a dla pojazdów gąsienicowych jest to dystans zabójczy. I trzeba pamiętać że była jeszcze Algieria gdzie oś mogła kontynuować walkę.
Zacięta walka Polaków jest bolesna - bo w sumie Polacy w przeciwieństwie do angoli mieli więcej woli walki, większą skłonność do ryzyka: polski dywizjon 303 był najlepszym w całej bitwie o Anglię, zdobycie Monte Cassino po śmiertelnym szturmie to dzieło dopiero Polaków - bo nie posłużyła polskim interesom tylko brytyjskim. Do tego powstanie warszawskie, korzystne tylko dla aliantów zachodnich.
Maczek może niepotrzebnie walczył gdy Polska już nie istniała? Według mnie oddział Maczka to nie byli tchórze, ale trzymali się działań brytyjskich.
Jedyne co jest w walce Polaków pozytywne to to, że możemy być dumni z ich sukcesów militarnych i woli walki.
II wojna światowa na zachodzie czy w basenie morza Śródziemnego w sumie nic nie znaczyła w porównaniu z "wojną światów" pomiędzy III Rzeszą a ZSRR na wschodzie. Brytyjczycy może i stracili prawie pół miliona ludzi, jednak ZSRR straciło ponad 20 milionów ludzi. Wojna III Rzeszy była w pierwszej kolejności o ziemie na wschodzie. Po napadnięciu i zdobyciu Polski rozwiązano problem z Francją, która wypowiedziała Niemcom wojnę, ale nie pokonano Wielkiej Brytanii i nie zawarto z nią ugody mimo propozycji Hitlera. Później zrezygnowano z nalotów na W.B. i rzucono maksimum możliwych sił na ZSRR. Operacja w Związku Radzieckim była absolutnie priorytetowa, działania na innych terenach musiały być ograniczone. Brytyjczycy nie mieli więc arcytrudnego zadania utworzyć nowy front, co wypadało uczynić dla sojuszników na wschodzie. Stalin nalegał na jego natychmiastowe utworzenie.
Zanim zaczniesz gadać o woli walki to przestudiuj chociażby listę odznaczonych Victoria Cros . O samotnej walce niszczyciela HMS Glowworm z ciężkim krążownikiem to chyba nie słyszałeś? Niemiecki dowódca był pod takim wrażeniem że przez czerwony krzyż wysłali do anglików list motywujący załogę do odznaczeń.O straceńczej szarży krążownika pomocniczego HMS Jervis Bay na niemiecki pancernik kieszonkowy to też nie słyszałeś Tego typu przykłady walk na morzu ladzie iw powietrzu można mnożyć
Co do Monte Casino to gdyby polki korpus atakował sam to nigdzie by nie zaszedł. To była generalna ofensywa całym frontem !
"Według mnie oddział Maczka to nie byli tchórze, ale trzymali się działań brytyjskich"
coś motasz ja mowie o walkach we franci 1940r nie walczyli wtedy u boku Brytyjczyk. I masz jakiś dziwny tok rozumowania Jak brytyjczycy się w 1940r ewakuują z franci to jest tchórzostwo jak to samo robią Polacy to jest dobrze !
Skoro otwarcie nowego lądowego frontu w kontynentalnej europie nie było takie trudne to czemu akcja pod Dieppe zakończyła się klapą ? Anglicy mieli większe problemy w owym czasie, musieli włączyć o utrzymanie szlaków żeglugowych i postawić tamę wojskom osi prącym w kierunku bliskowschodnich pól naftowych. Dopóki tego nie zrobiono nie można było myśleć poważnie o dokonaniu desantu na kontynent europejski.
I twierdzenie ze walki na zachodzie nic nie znaczyły to jakaś bzdura. Sama bitwa o Atlantyk obciążała nieniemiecki przemysł co najmniej tak jak cały front wschodzi. policz sonie ile zamiast ponad 1000 ubotow można było wyprodukować tysięcy czołgów. I ile te uboty spalały tak cennej dla rzeszy ropy. Zapoznaj sie ile tysięcy dzial zamiast strzelać do Radzickich czołgów pilnowało przestrzeni powietrznej nad III rzesza. około 50% mocy produkcyjnych fabryk amunicji szło na potrzeby artylerii p-lot sytemu obrony powietrznej rzeszy.
A Rosjanie stracili tyle żołnierzy przez głupotę i ignorancje swych przywódców. !!!
Dzięki za ciekawe informacje; nie słyszałem o tych wydarzeniach, ale będzie warto przeczytać.
Pod Cassino była duża operacja, jednak Polacy wykonali najniebezpieczniejszą robotę kosztem wielkich strat.
Podobno około 5000 samolotów niemieckich brało udział w ataku na ZSRR. Gdyby Niemcy dalej pełną siłą gnoili angoli kolejne miesiące to by w końcu zdobyli Wielką Brytanię, ale Hitler miał inne priorytety: zdobycie ziem na wschodzie, a nie zapasy na zachodzie; tym bardziej, że zdawano sobie sprawę, że Stalin zaatakuje znowu ziemie na zachód od ZSRR. Niektórzy podają za przykład niedocenianą operację kwantuńską - że podobny los mógł spotkać Hitlera. Wszystko co możliwe przeznaczono na operację Barbarossa, ale nie można było odpuszczać Wielkiej Brytanii, z którą była przecież wojna. Próbowano ich złamać u-bootami.
Warto docenić próbę pod Dieppe choć angoli jak zwykle nie było za dużo: głównie wysłano Kanadyjczyków, ale nie była to operacja na większą skalę. Stalin kosztem życia wielu ludzi dałby radę utworzyć front.
Skoro o przytłoczonych przez mnie wydarzeniach nie nie słyszałeś nawet nawet w ogólnych zarysach to twoje luki w wiedzy na temat 2WŚ są spore . To nie są fakty wyciągalne z zakurzonych zakamarków historii tylko jedne z najbardziej znanych wydarzeń tamtych czasów. Nic dziwnego ze tak łatwo przychodzi ci posądzać Brytyjczyków o tchórzostwo. Proponuje abyś poczytał np . o straceńczych atakach RAFu na mosty na szlaku niemieckiego natarcia w 1940r. Może wtedy zmienisz zdanie o ich postawie.
Co do liczby niemieckich samolotów w ataku na ZSRR to jest to problem do dziś bo dane są rozbieżne od około 2tyś do około 5tyś. tak czy siak wyciągasz zbyt pochopne wnioski z ich liczby. Wśród nich były takie które były nad Anglią wybijane jak kaczki ( Ju-87, Bf-110) Poza tym o0d bitwy o Anglie minęło pół roku kiedy to Niemcy mieli w miarę spokojną sytuacje do wylizania ran. System obrony powietrznej Angli był dla Niemców nie do ugryzienia. Brytyjczycy budowali w owym czasie 1/3 samolotów więcej ( plus kupowali w USA) A straty niemieckie były dwukrotnie wyższe od angielskich. nie trzeba być wielkim matematykiem aby przewidzieć finał takiego starcia.
Na szczęście przywódcy zachodni nie myśleli jak Stalin i nie wysysali milionów swych obywateli na bezsensowna rzeź. Starali się w miarę możliwości planować, przygotowywać i wykorzystywać zdobycze techniki a nie walić bez sensu głową w mur. Poza tym rosjanie nigdy nie dokonali poważniejszej operacji desantowej na umocnione pozycje. Wyprawa za kanał lamanche to nie forsowanie rzeki, chociażby i największej.
Ogólnie wojna w Europie zachodniej jest nijaka, w porównaniu z wojną na Pacyfiku. Wielu zastanawia się dlaczego Wielka Brytania nie została przez Niemców zdobyta. Zdecydowanie chodzi m.in. o zbyt dużą ostrożność Niemców. Zapewne Japończycy daliby radę zdobyć Wielką Brytanię. Churchill w swoich pamiętnikach napisał po utraceniu Singapuru: "W całej wojnie ta informacja wstrząsnęła mną najbardziej". Choć flota japońska była potężna, to Japończycy walczyli na dużo większym ryzyku niż Niemcy czy angole. Przy angolach lepiej wypadali inni jak Amerykanie czy wolni Francuzi co wnioskuję po czytaniu książki o walkach na linii Gustawa. Amerykanin Walker po jednej z nieudanych potyczek odpisał na przeprosiny angoli: "Brytyjczycy są najlepszymi dyplomatami na świecie, ale nie można na nich liczyć w niczym poza słowami".
Na jakiej podstawie twierdzisz, że Niemcy mieli jakieś szanse zdobyć Wyspy Brytyjskie? Cały czas twierdzisz, że Brytyjczycy to jakieś miernoty wojskowe, a to całkowicie nieprawda. Polkur stara się od kilku postów wytłumaczyć Ci, że się mylisz, ale zdaje się to jak walenie grochem o ścianę. Moim zdaniem powinieneś przeczytać trochę więcej nt. II WŚ i to literatury przedmiotu, a nie autorów typu Wołoszańskiego, który historykiem nie jest.
Niemcy mieli przewagę liczebną. Przy kontynuowaniu nalotów na cele strategiczne uważam że Niemcy zdobyliby przewagę w powietrzu przy wyczerpaniu możliwości W.B (mimo większych strat). Wtedy udałoby się dokonać desantów na wybrzeżach, które byłyby szczególnie zaorane przez bombowce.
Jaką znowu przewagę liczebną? III Rzesza nie miała bombowców zdolnych prowadzić ofensywę strategiczną. Ich bombowce miały za mały zasięg by sięgnąć cele na terenie całych Wysp Brytyjskich. Mało tego zasięg myśliwców eskortujących wyprawy Luftwaffe był żenująco niski. Poza tym zapominasz, że do prseprowadzenia desantu na Brytów potrzeba okrętów. Kriegsmarine nie miała nawet startu do Royal Navy. Ich flota niszczycieli została nieźle przetrzebiona w operacji "Weserübung". Niemcy nie mieli barek desantowych. Jak spojrzysz na ich plany operacji "Lew morski" to dostrzeżesz jakimi dyletantami w planowaniu operacji desantu morskiego byli. Zresztą Alianci również uczyli się na błędach aż doszli do poziomu, w którym zorganizowali desant w Normandii.
Desant niemiecki na Wyspy Brytyjskie zakończyłby się masakrą wojsk III Rzeszy i pewnie przyspieszyłby koniec wojny.
Może rzeczywiście angole miały za dużo przewag. Jak zwykle się angolom upiekło: ani Hiszpanie, ani Napoleon, ani Hitler.
Upiekło się. Po raz trzeci uratowało ich wyspiarskie położenie (ich przewaga na morzu) i polityka na kontynencie. Inaczej podzieliliby los Francji.
Niemcy nie byli wstanie zdobyć panowania nad niebem Wielkiej Brytanii. Wobec Brytyjskiego zintegrowanego sytemu obrony powietrznej większa liczba samolotów niemieckich nic nie znaczyła. Zwłaszcza ze były to samoloty projektowane do celów taktycznych a nie strategicznych. Brytyjczycy produkowali około 1/3 samolotów więcej niż Niemcy. A tracili ich dwa razy mniej niż Niemcy. Jeśli pilot nie został zabity lub ciężko ranny to wracał do wali nawet tego samego dnia a pilot niemiecki dostawał się do niewoli. fakt Anglicy mieli kila ciężkich momentów ale cały czas kontrolowali sytuacje ich siła rosła a niemiecka malała z każdym dniem. Do tego aby dokonać desantu trzeba pokonać Royal Navy a ta da Niemców była nie do ugryzienia.
Proponuje więcej czytać to rozmienisz zdanie ta temat nijakości wojny na zachodzie. Np coś o marynarzach floty handlowej którzy prowadząc wojnę bez karabinu w reku dokonali ogromnych czynów. Samo wypłyniecie na mroźny północny Atlantyk na kturym polowały wilcze stada wymagały jaj jak kokosy. ~36ty z nich spłonęło żywcem , utonęło ,zamarzło, zmarło z głodu i wycieńczenia w tej nijakiej wojnie.
Nie wiem coś się uczepił tak tych anglików. na podstawie wyrwanych epizodów oceniasz całość . Myślisz że szlak bojowy polskich jednostek to tylko same sukcesy i bohaterskie czyny. Myślisz ze polscy lotnicy nie dostawali batów, nie raz nie dwa się zdarzało ze dywizjony wracały mocno przetrzebione. Szlak 1 DPanc to tez nie same sukcesy kilka razy dostali baty i musieli podkulić ogon i się wycofać. każda armia posiada lepsze i gorsze odziały. A nawet tym najlepszym zdarzają się kiepskie dni. A ty na podstawie tych kiepskich oceniasz całość. A innych oceniasz na podstawie tych najlepszych. Przecież amerykanie też n nieraz dali ciała. Cały ich udział w kampanii w północnej afryce to jedna wielka farsa. Wyszło wojsko z koszarów i nie wiedziało jak się ten wojenny chleb je . Fakt szybko się uczyli i szło im coraz lepiej.
A wolna Francja to się formalnie skończyła w 1942r .
na lini Gustawa to korpus Francuski i Angielski miały inne zadania nie wiem co ci w dziadzieniach Brytyjczyków n ie pasuje. ?
Mocno mi podpadli. Najpierw zdradzili Polskę; Francja jeszcze bardziej zdradziła (jeszcze większa bierność), ale Francuzi potem dostali lanie, a angole jak zwykle nie. Było parę bombardowań miast brytyjskich, ale jedno bombardowanie Kolonii zabiło więcej Niemców niż wszystkie niemieckie bombardowania zabiły angoli. Nie wiem co miało oznaczać bombardowanie Drezna? Chyba kopnięcie leżącego i wycięcie konkretnej liczby cywilów. Gdy pojawia się temat rozszyfrowywania niemieckich enigm, wiadomo, że najwybitniejszym znawcą tematu był Polak Tadeusz Rejewski. Jednak słyszałem, że angole raczej milczą o Rejewskim, a chwalą siebie (bo organizacja, finansowanie tego itp). Sprawa z Sikorskim i z Mussolinim (który został zmasakrowany albo przez angoli albo partyzantów - choć raczej obstawiłbym partyzantów). Według mnie ich straty w ludziach są względnie niewielkie; a walczyli i z Japonią. Raczej razi mnie ich tempo na tle wojny na wschodzie. A polski dywizjon 303 był najlepszy zapewne z powodu większego ryzyka w walkach niż wyszkolenia. Co 36 angol w walkach na Atlantyku może nie przeżył, jednak w filmie "Okręt" podano, że z Niemców co 4 przeżył.
A że do angoli należało pół świata (i część z tego dalej należy) nie mam litości dla angoli i surowiej ich oceniam niż innych, którzy raczej byli waleczniejsi.
Nie zdradzili Polski!!! Wypowiedzieli III Rzeszy wojnę 3 IX 1939r. Tym samym konflikt regionalny przerodził się w II WŚ. Poza tym polskie wojsko zbyt szybko zostało rozbite we wrześniu by mozna było przetransportować i użyć aktywnie BEF. Pamiętaj również, że Wlk. Brytania flotą stoi i siły lądowe musiały być rozbudowane to zajmuje czas.
Tak wogóle to zawinili nasi decydenci, którzy żyli w świecie iluzorycznym. Łudzili się, że polska armia jest potęgą. Kreowali II RP na mocarstwo środkowoeuropejskie (co wrzesień 1939r. brutalnie zweryfikował). Wystarczyło mieć trzeźwo myślącego polityka u szczytu władzy by dostrzec, że Francuzi i Anglicy potrzebują czasu by być gotowym do wojny. Nasza umowa sojusznicza zakładała zdaje się, że wojska francuskie rozpoczną ofensywę najwczesniej 14 dni po ukonczeniu mobilizacji. Prosty rachunek arytmetyczny i wychodzi, że w tym czasie Polska już była utracona. Myśmy poprostu nie mogli wygrać tej kampanii jedynym naszym sukcesem było to, że zrobiliśmy z konfliktu regionalnego konflikt globalny.
Trudno również mieć pretensje do innych nacji, że eksponują bardziej swoje sukcesy niż innych. My też tak robimy patrz np. Monte Cassino.
Ja nie wiem co masz do bombsrdowania niemieckich miast. Rzesza sama zaczęła bezwzględną wojnę starając się zniszczyć siłę żywą przeciwnika. Alianci odpowiedzieli tym samym, a że mieli wiekszy potencjał i byli lepiej zorganizowani to nie grzech, a ich zaleta. Uwierz mi, że Hitler et consortes mając bombowce Aliantów nie wahałby się ich użyć. Poza tym dlaczego niby alianccy dowódcy mieli się bardziej przejmować niemiecką ludnością niż ich władze. Hitler mógł podpisać kapitulacje, a jednak trwał uparcie do końca i wysyłał dzieciaki oraz starców do walki, ktorej wygrać już Niemcy nie mogli.
Wypowiedzieli Niemcom, ale tzw. dziwną wojnę. Niemcy nie mieli podobno nikogo do obrony zachodniej granicy. A do działań nie doszło ani w trakcie Kampanii Wrześniowej ani po niej. Wstyd szczególnie dla Francji, ale i Wielkiej Brytanii. Nie widzę żadnego usprawiedliwienia.
Eksponowanie własnych sukcesów i milczenie o tych mniej godnych momentach jest niestety prawdą. Szczególnie w szkołach nie powinno to mieć miejsca.
Co do zagłady miast niemieckich czy japońskich są różne zdania. Ja raczej jestem po stronie tych, którzy raczej nie popierają tego: szczególnie pod koniec wojny gdy takie rzeczy nie mają już znaczenia wojennego (Drezno, Hiroszima, Nagasaki - dlaczego aż dwie bomby atomowe?).
Orka89 ulegasz stereotypom, które są nam Polakom wmawiane od dziecka. Sprawdź sobie OdB armii Niemieckiej w 1939 roku. Na zachodzie mieli wystarczająco dywizji (wzmacnianych dodatkowo przez dywizje wycofywane z Polski), by w oparciu o linię Zygfryda powstrzymać francuską ofensywe, do której nota bene Francuzi wogóle nie gyli przygotowani. I w tym właśnie jest pies pogrzebany. Nasi zachodni sojusznicy nie hyli przygotowani do wojny. Musieli dopiero wzmacniać i formować nowe dywizje by osiągnąć jakąś zdolność ofensywną. Czas działał na ich korzyść, bo potencjały Francji i Wlk. Brytanii były większe niż III Rzeszy. Tyle, że nie zdażyli, bo Germańce uderzyły pierwsze. Armia Polska "kupila" trochę czasu Aliantom zachodnim, ale bylo to zbyt mało (po 2 tygodniach kampaniawrwrześniowa była tak naprawdę zakończona). Ja właśnie to miałem na myśli pisząc w poprzednim poście, że nasi decydenci żyli w świecie ułudy. Ktoś z głową na karku dostrzegłby, że gwarancje dawane nam przez Anglię i Francję mają na celu tylko zwrócenie Hitlera w naszą stronę i dania czasu na przygotowania na zachodzie.
Jeśli chodzi o ofensywy bomhowe to podtrzymuje swoje zdanie. Jeśli rządy III Rzeszy i Japonii chcialy uniknąć zagłady swoich obywateli z powietrza mogły podpisać kapitulacjè (zresztą Japonia w koncu to zrobiła bez inwazji na wyspy macierzyste). Hitler nie chciał się poddać i było to co było. To była bezwzględna wojna, którą zapoczątkowały państwa Osi i to te państwa nie liczyły się z ludnościąpodbitych kkrajów. Dopuszczały się ludobójstwa i nie wolno o tym zapominać. Dlatego "płakanie" nad tymi biednymi Niemcami z Drezna uważam za zbyteczne. Sami zgotowali sobie ten los.
Nie ma się co oszukiwać: alianci zachodni utarli sobie tyłek Polską i Związkiem Radzieckim (przy czym ZSRR też jest odpowiedzialne za wojnę, nie tylko państwa Osi). Nie rozumiem też nieprzygotowania Francji czy Wielkiej Brytanii do wojny. Jak by ich zaatakowano najpierw to by nie mieli czym walczyć? Lepiej dla Polski byłoby chyba nie wchodzić z nimi w układy i lepiej byłoby gdyby wprost przekazali Polsce po 1 września, że ich Polska nie obchodzi i nie udzielą żadnego wsparcia. Tym bardziej, że plan obronny wojska polskiego zakładał pomoc zachodnich sojuszników na co zapowiadało się 3 września.
Francja zobowiązała się do uruchomienia ofensywy dla odciążenia Polski najwcześniej 14 dni po ogłoszeniu u siebie mobilizacji powszechnej. Teraz weź sobie policz. 3IX deklarują wojnę z III Rzeszą i ogłaszają powszechną mobilizacje dodaj do tego 14 i co wychodzi? A to jak nadmieniłem najwcześniej jak się zadeklarowali czyli wcale nie musieli być jeszcze gotowi.
Co do przygotowania Wlk. Brytanii i Francji do wojny to jie wiem czegotu nie rozumiesz. Po aneksji CzCzechosłowacji mocarstwa zachodnie przekonały się, że deklaracje Hitlera to pic na wodę i wtedy zaczęto na serio szykować się do konfrontacji zbrojnej. Jeśli porównasz czas na przygotowania Paryża i Londynu z III Rzeszą, która konsekwętnie zbroiła się od niemal samego początku dojścia Adolfa do władzy to przyznasz, że nie było to wiele. Czas jednak działał na korzyść Aliantów, bo ich gospodarki miały większy potencjał niż Niemiecka. Poza tym weż pod uwagę to, że doktryna wojenna Wermachtu była w tym czasie ultranowoczesna i żaden z decydentów wojskowych Aliantów nie miał pomysłu na skuteczne jej przeciwdziałanie.
Układ między II RP, a Francją i Wlk. Brytanią był w gruncie rzeczy jedyną dobrą rzeczą, która przydarzyła się polskiej dyplomacji. Po pierwsze uczynił z konfliktu między Polską, a III Rzeszą konflikt globalny, którego Niemcy wygrać nie mogli.
Po drugie, dzięki temu staliśmy po stronie zwycięzców II wojny światowej. To prawda, że dużo nam to nie dało, ale jednak dostaliśmy część wsch. Niemiec w ramach rekompensaty za nasze Kresy.
Drezno zostało zbombardowane na prośbę Rosjan. nawet z tego powodu cześć załóg Dywizjon 300 początkowo odmówiła udziału w tej akcji.
A dlaczego dwie atomówki ? bo jednana na japońskich władzach ( dokładnie na przedstawicielach Armii bo cywile i flota od roku chcieli już wojnę zakończyć ) nie zrobiła wrażenia. Dopiero druga zmusiła cesarza do ruszenia tyłka.
eee...Maczek nie wszedl do dzialan wojennych az do czasu Normandii...chyba ci sie ze stzrelacmi podhalanskimi popyrtalo? Tak, faktycznie, jedna brygada wygrala angolom cala kampanie afrykanska..wez ty sie doedukuj,ok? Wiesz czym skonczylby sie desant w 41/42? Kleska. Stad operacja 'Torch' a potem 'Husky'. A co do Narwiku i Dunkierki...Anglicy mieli mizerne sily ladowe, bo silnych ich miec nie musieli. Kazdy wysoki oficer ci powie, ze jesli nie ma szans na wygrana, tylko glupiec sie nie wycofa.
Maczek walczył w Kampanii Wrześniowej potem wycofał się na Węgry, przedostał do Francji, uciekł do Wielkiej Brytanii, a dopiero potem walczył po desancie w Normandii.
Nie rozumiem komentarza o wygraniu kampanii afrykańskiej przez jedną kompanię? Przecież nic takiego nie napisałem.
wiem jaka droge przeszedl maczek, nie musisz mnie edukowac. Po Fancji nie wszedl do akcji az do d-day, wiec sie nim nie wyreczali. Mowisz ze Brytyjczycy walczyli cudzymi rekami...czyimi konkretnie walczyli w Afryce? Bo takich np Polakow w Afryce byla jedna brygada strzelcow podhalanskich pod Boruta-Spiechowiczem. Brytyjczycy ktorych tak bardzo nie lubisz najpierw niemilosiernie zlali makaroniarzy a potem pokonali Rommla sami. Operacja torch to pozniejszy czas i dobijanie rannego zwierza. Oczywiscie, Polacy wslawili sie pod Tobrukiem, ale byli tyl;ko niewielka czescia Brytyjskiej armii ladowej. Przed zamknieciem frontu afrykanskiego nie mozna bylo otwierac frontu w europie zachodniej. Brytyjczycy wyobraz sobie nie mieli maszyny do klonowania ludzi i sprzetu ;) a jak juz zamkneli, to niemcy byli na ukonczeniu budowy walu atlantyckiego. Slyszal? wiesz co by sie stalo z alintami zachodnimi probujacymi 'z marszu' desantowac normandie w 42? Bez odpowiednich lcu, zaplecza transportowego, bez odpowiedniego lotnictwa CAS , bez dostatecznej ilosci czolgow? Temu operacja Husky i otwarcie drugiego frontu w europie, tyle ze we wloszech w 43. Ps:jedna byrgade, podhalanczykow byla jedna brygada a nie kompania.
Muszę przyznać, że denerwuje mnie gadka w stylu "Słyszał?", "weź ty się doedukuj, ok?", "Brytyjczycy wyobraź sobie".
Jeśli chodzi o walki o Monte Cassino/Linię Gustawa angole raczej najmarniej walczyli. Natarcia na słynny klasztor (zgładzony przez anglosasów 15 lutego 1944) przeprowadzali Amerykanie, Francuzi, Gurkhowie, Nowozelandczycy czy Polacy; ci trzej ostatni walczyli intensywniej i z większym poświęceniem. Front został przełamany głównie przez Francuzów.
Ale mniejsza o Linię Gustawa. Walki we Włoszech i w Afryce były zdecydowanie drugorzędne dla wojny, która miała miejsce na wschodzie. Tam Niemcy kierowali maksimum swoich możliwości. Aż wstyd wspominać o Włochach, którzy się zbłaźnili na wszystkich frontach. Nie mieli w sumie konkretnej armii: najpierw dostali lanie od Greków, potem angoli, wreszcie Niemcy zajęli ich kraj (dziwne zjawisko) - armia (?) włoska była beznadziejnie słaba.
Zasadniczo się z twoimi stwierdzeniami zgadzam le pomyliwszy brygady . W afryce walczyła Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich pod dowództwem Kopańskiego. Podhalańczycy walczyli w Narwiku, Francja 1940, oraz od 1944r w składzie 1 DPanc.
Niemcy nie mieli odzieży zimowej- tak tylko że zgodni z ich planami Moskwa miała być zdobyta przed nadejściem zimy 1941 roku ;)
Partyzantka- Rosja jest najbardziej zróżnicowanym pod względem etnicznym krajem na świecie wystarczyło by każdemu coś obiecać ( a z otwartymi rękami by ich witali :)--- np. UPA na Ukrainie czy Estonia, Łotwa) po stronie Osi zaraz za wielką trójką najwięcej walczyło Rosjan, którzy tylko czekali aby wygonić komunistów z Kremla.
Pewien niemiecki generał po wojnie przeprowadził analizę i wyliczył że hitlerowi pod Moskwą w 1941 roku zabrakło 5 dywizji pancernych i 20 dywizji piechoty :) .... Polska w 1939 dysponowała 30 dywizjami piechoty a szacowany potencjał na rok 41 wynosił około 60 dywizji. Pozdrawiam
Co bardziej optymistyczni - na czele z Hitlerem zakładali, że uda się pomyślnie zakończyć kampanie w 8-10 tygodni. Największe bystrzaki łącznie z Mansteinem i Guderianem przestrzegały, że trzeba się przygotować na kampanię zimową. Oczywiście ich olano tak samo jak olano informację Guderiana o 20tys radzieckich czołgach ( jako niemożliwą i nierealną ) a potem było zaskoczenie.
Co do samej Moskwy to może brakło 20 dywizji i 5 pancernych - akurat tych, które stacjonowały we Francji ( około 40 dywizji ), na Hitler był ogarnięty fobią inwazji i zbytnio nie pozwalał przerzucać na front tych oddziałów. A tak Rosjanie, mając pakt o nieagresji przypierd*** w zimie aż miło. Wojska Wehrmachtu i tak były przemęczone i w zasadzie Hitler popełnił bład Napoleona, za późno wyruszył na Moskwę, no i potem zastała wojska zima w szczerym polu, bez lezy zimowych, jakiegoś zabezpieczenia dla sprzętu, smarów, benzyna w czołgach zamarzała, tak, że trzeba było ogniska pod nimi rozpalać :) Obiektywnie, do sukcesów Niemcom na całym froncie brakowało po jednej armii na każdą grupę armii, czyli ponad milion żołnierzy :)
Co do kontyngentów polskich to fakt,, że polska armia była zdecydowanie bitniejsza od Rumunów i Włochów, dozbrojone przez sprzęt niemiecki byłyby na pewno sporym wzmocnieniem.
O UPA to fakt, czytałem ostatnio książeczkę "siedmiogród" Sowy i tam autor wspomina, jak to się węgierskie oddziały zabezpieczenia układały z UPOwcami, czasem nawet tak, że UPA specjalnie ochraniało transporty z zaopatrzeniem Węgrów, a już na pewno ich nie atakowano. Niemcy skopali ze swoją polityką, bo początkowo wyzwalając kraje spod buta ZSRR takie państewka jak Estonia, Litwa, Łotwa, czy terytorium Ukrainy i podnóża Kaukazu ludność wykazywała bardzo duży entuzjazm dla Niemców. Trudno się dziwić takim Ukraińcom, jak im Stalin w ramach wspaniałego komunizmu zabrał w 30 latach żywnośc, tak, że prawie 10 mln ludzi zginęło z głodu. No ale Niemcy się woleli bawić w czyścicieli ras zamiast użycia wszystkich mozliwych sił przeciwko Rosji. Potem już te zatargi po masowych egzekucjach za frontem były nie do naprawienia. Niemcy zostali tak samo znienawidzeni co Rosjanie.
Oczywiście najfajniej dla Polski byłoby gdyby prowadziła własną suwerenną politykę, natomiast patrząc na warunki; czyli przysłowiowe bycie między młotem a kowadłem wybranie daleko odsuniętych Aliantów było kompletną głupotą. Niestety ta kwestia jest rzadko podejmowana; czar Francji targanej konfliktami wewnętrznymi zbytnio działał na naszych myślicieli państwowych. Ciekawe czy się zastanowili po ci Francja buduje linie Maginota - i czy im przyszło do głowy, ze tylko po to by się bronić przed Niemcami - bo nie po to by atakować. Z resztą francuski sztab tkwił dalej w realiach prowadzenia wojny statycznej - na bazie doświadczeń pierwszowojennych. Nas rząd, mając dobre relacje z III Rzeszą kompletnie ją zlekceważył, w zasadzie sztab nie miał żadnego sensownego planu obrony przeciwko agresji. Ignorancja i liczenie nie wiem na kogo, bez trzeźwego spojrzenia na sytuację międzynarodową? Najbardziej boli fakt, że będąc w gronie teoretycznych zwycięsców zostaliśmy gorzej potraktowanie niż Japonia czy Niemcy... Powinno być to nauczką, że polska polityka zagraniczna powinna być tworzona o sąsiadów - Węgrów, Niemców. A już na pewnie nie o Francję.
Ogólnie zgadzam się z twoimi poglądami by politykę zagraniczną opierać o sąsiadów. Jednak wątpię, że sojusz między Polską, a Niemcami był możliwy. Polska była klinem wbita w państwo Hitlera, a głównym powodem rozpętania wojny w Europie przez Niemcy była chęć wywalczenia ziemi ("przestrzeni życiowej"). Jedyną drogą do tego była droga na wschód gdzie były kraje opustoszałe w porównaniu z Francją, Włochami i Beneluksem jak Polska i przede wszystkim ZSRR. A formalnie sytuacja wyglądała dla Polski różowo: podpisane pakty o nieagresji z Rzeszą i ZSRR co nie przeszkodziło w niewypowiedzianych atakach tych krajów na Polskę.
" Przestrzeń życiowa " to ideologia dorobiona by "bydłu" w Niemczech wytłumaczyć agresję na Polskę. Niemcy wypowiedzieli Polsce wojnę głównie dla tego (wcześniej chcieli się dogadać co do wspólnego marszu na Rosję), aby zabezpieczyć sobie tyły (od Rosji właśnie) przed atakiem na Francję. Były dwa wyjścia dogadać się z Polakami albo sojusz z Ruskimi w (obu przypadki dostawali jakiś rodzaj zabezpieczenia), który dawał im czas na podbój Francji. Jeszcze coś odnośnie pozycji w roli "klina" dla Polski, to nie jest znowu takie nie realne po wojnie powstałaby pewnie unia europejska "schengen";) dzisiejsze i wszyscy żylibyśmy już coś koło 1950 roku w zjednoczonej europie w której językami urzędowymi byłyby niemiecki, polski oraz włoski ;)... taki żart tylko. Niemcy inaczej postępowali z sojusznikami niż krajami podbitymi oczywiście. Polska rola i znaczenie w wojnie z Rosją byłaby nie porównywalna wręcz z pozycją "tchórzliwych" i mających wieczną sieste Włochów. I jeszcze jeden fakt zakładając że wojna rozpoczęłaby się na zachodzie, a co dopiero później na wschodzie to Polska wchodziłaby do wojny lepiej przygotowana, wyszkolona oraz uzbrojona ( załóżmy dwa lata później), a front rozpocząłby się wiele kilometrów bliżej Moskwy, Stalingradu oraz Gór Kaukazu... Polska rola administracyjna na podbitych ziemiach białoruskich i ukraińskich mogłaby wpłynąć na "zmianę stron" ludności zamieszkującej te ziemie, nawet Rosjanie przecież w liczbie około 200 tys. wałczyli po stronie Niemców aby obalić komunizm w Rosji. Ogólnie rzecz biorąc to nie jest takie proste jak uczą w szkole :)
"Niemcy wypowiedzieli Polsce wojnę [...]"
Nic takiego nie miało miejsca, było przemówienie Hitlera w Reichstagu post factum uzasadniające decyzję.
" [...} zakładając że wojna rozpoczęłaby się na zachodzie, a co dopiero później na wschodzie to Polska wchodziłaby do wojny lepiej przygotowana, wyszkolona oraz uzbrojona ( załóżmy dwa lata później) [...]"
Gdyby Niemcy uderzyli wpierw na Francję to z pewnością Polacy wywiązaliby się natychmiast ze zobowiązań sojuszniczych i żadnych dwóch lat by nie było.
" [...] nawet Rosjanie przecież w liczbie około 200 tys. wałczyli po stronie Niemców aby obalić komunizm w Rosji."
Spora część hilfswilliger'ów (czyli teoretycznie ochotników) wstąpiła na służbę niemiecką z obozów jenieckich, aby przeżyć, a nie z przyczyn ideologicznych. Nie dorabiajmy legendy, nawet jeśli dostali mundury niemieckie. Byli też jeńcy wcieleni jak robotnicy przymusowi do czarnej roboty. Ci chodzili w mundurach radzieckich, ale bez insygniów. Poza tym pomimo liczebności do 2000 na niemiecką dywizję nawet jeśli dostali broń, to trudno to nazwać walką. Zajmowali się pracami inżynieryjnymi, transportem (głównie zaprzęgami konnymi) czy wszelkimi pracami kwatermistrzowskimi. Po stronie Niemców walczyli ci, których klasyfikowano jako "kozaków"