Niedawno obejrzałam ten film po raz któryś już z kolei. Myślę , że nigdy mi się nie znudzi oglądanie filmów z taką obsadą, jak w tym przypadku.
Jeśli ktoś nigdy nie był w Anglii, to za sprawą Jamesa Ivory (reżysera amerykańskiego jak na ironię) może poczuć klimat tamtych stron (co prawda sprzed "paru" lat, ale to bez znaczenia) i dostrzec niesamowitą mentalność ludzi tam żyjących. Myślę, że bez wahania mogę porównać ten film do książek z cyklu "literatura faktu".
Tak, bez wątpienia ten obraz jest psychologicznym studium ludzi zamkniętych w rzeczywistym kręgu kulturowym ówczesnej Anglii.
Mamy tu przekrój osobowości z różnych sfer społecznych, od guwernantki przez lokaja aż po lorda. W każdym z przypadków doskonałe kreacje aktorskie dopełniają dzieła.
Nie będę opowiadać o wszystkim, co wypełnia ten film, bo każdy kto ma zamiar go obejrzeć, sam dostrzeże hierarchię panujących tam emocji.
Na początek zachętą może być doskonała rola przede wszystkim A. Hopkinsa. Osobiście uważam, że to jedna z jego najlepszych kreacji, chociaż trudno w jego przypadku rozgraniczać je na dobre i złe - takich chyba w ogóle nie da się znaleźć ;-) oczywiście to moje subiektywne odczucie.
Jeśi więc ktoś już widział ten film i podobał mu się, to pewnie sam wie, że takiego filmu nie łatwo zapomnieć. Natomiast wszystkim fanom A. Hopkinsa i angielskiej prowincji ;-) (i nie tylko oczywiście), którzy jeszcze nie widzieli "Okruchów dnia" bardzo, bardzo polecam ten film.
P.S
Jeśli ktoś chciałby skonfrontować swoją opinię z moją, lub ma coś ciekawego do powiedzenia, to..........wie n@ pewno co robić ;-)