Pokochałam ten film od razu. Przede wszystkim, "Okruchy dnia" to film bardzo nostalgiczny. Pozornie zdawałoby się, że powolna akcja i specyficzna narracja czynią go obrazem nudnym i "wypranym z emocji", a to tylko bardzo złudne pozory. Przeciwnie, jest przepełniony emocjami, wybuchającymi od czasu do czasu w ustach energicznej panny Kenton lub jako ironia Stevensa. Kreacja Emmy Thompson zrobiła na mnie spore wrażenie. Sposób, w jaki ukazała swoją postać, rozdartą między szacunkiem, powinnością a wrodzoną gwałtownością i uporem to absolutne mistrzostwo.
Muzyka, zdjęcia, gra aktorska tworzy coś urzekająco pięknego, wręcz niezapomnianego.
Zgadzam się z Tobą! Film też mi się podobał i faktycznie to tylko pozory, bo obraz eleganckiej, dżentelmeńskiej, dawniej Anglii, w który zostali wtopieni Emma Thompson i Anthony Hopkins jako służący, którzy kryją swoje uczucia tylko dlatego, że "nie wypada", wcale nie jest nudny. Też mnie urzekła Emmy Thompson, ale również Anthony Hopkins świetnie zagrał swoją rolę. A jeśli chcesz oglądnąć Emmy w jakże podobnej kreacji, to polecam film "Rozważna i Romantyczna":)