Film jest świetny. Scena upadku starszego Pana Stevensa na twarz bardzo metaforyczna, smutna. Mężczyzna pracujący 54 lata aż do śmierci, ledwo ledwo i w dalszym ciągu szanujący swoją pracę i obowiązki. Ale do rzeczy. Pan Stevens - nigdy nie dopuszczał miłości do siebie ani przed sobą. Kobieta i miłość. Sam James Ivory do końca trzyma w napięciu, czy wyzna jej miłość? i ona, która cały czas czeka na jakiś gest - i nigdy nie wychodzi sama pierwsza w uczuciami - czy przełamie się i wyzna mu miłość? świetnie wyreżyserowany film.