Niektóre sceny były głupie i bezsensowne. Na przykład nadal nie wiem dlaczego muzyka chciała przestraszyć widza przed śmiercią pierwszej niani. Zbliżenie na psa, muzyka zwiększa tępo a nic się nie dzieje. To po prostu tani chwyt.
Zawsze narzekałem na bardzo słabą muzykę w horrorach. Na soundtracku z tego filmu się nie zawiodłem. Muzyka była wspaniała i doskonale potęgowała uczucie niepokoju. Ja się bałem, a to już coś. Scenariusz pisany wg starych sprawdzonych reguł: kościół, dziecko, diabeł. Szkoda, że nowe horrory nie próbują nawet dorównać temu dziełu. Dawno nie widziałem tak dobrego horroru. Polecam
W filmie Omen właśnie muzyka jest jednym z największych atutów. A scena z psem i muzykiem jest rewelacyjna. I w tym horrorze muzyka pomału naprężała emocje widza i jakby mówiła, że zaraz się przestraszymy, a tu... nic. To jest w tym genialne. Teraz w horrorkach straszy się właśnie tylko nagłymi dźwiękami, a w Omenie tworzy się atmosfera. No, ale film faktycznie genialny. Ja mu daje 10/10:)