Film jest świetny. Jest dopracowany, przemyślany, ze znakomicie dobraną obsadą i grą aktorską na mistrzowskim poziomie. Nikt nie zagrałby tej roli lepiej niż Gregory Peck i podobnie, żaden inny dzieciak nie byłby równie straszny i charakterystyczny niż postać stworzona przez tego małego:) Wystarczy popatrzeć na nową wersję... W niej są dobre jedynie efekty, ale nie ma żadnego klimatu. Natomiast w starym Omenie, muzyka Jerr'ego Goldsmith sprawia, że włos sie jeży na głowie a doskonałe zdjęcia potęguja to wrażenie. Który fan Omena nie pamięta sceny z rowerkiem, gdy to mały antychryst kręci sie w kółko i przygotowuje do zbrodniczego czynu? Lub gdy ksiądz ucieka do kościoła? Swoją drogą są to jedne z moich ulubionych scen wogóle, nie tylko jeżeli chodzi o filmy grozy. I nie rozumiem jednej rzeczy... Nie rozumiem tego, że tak naprawdę ten film jest bardzo mało popularny nawet w środowiskach kinomanów! A przecież to znakomity film! I czy odstrasza ich tylko jego tematyka? Jeśli tak to jestem szczerze zawiedziona... Może i jestem dziwna, ale Omen zawsze będzie w czołówce jeżeli chodzi o moje ulubione filmy, a muzyke z niego jeszcze nie raz będę sobie puszczać nocami i nie tylko nocami:P Pozdrawiam wszystkich którzy również kochają ten film!