"Więc nigdy pan nie był członkiem partii prawicowej?" - pyta blondyna, a Hitler potwierdza, że był. I w tym momencie definitywnie ten film rozstał się z jakimkolwiek sensem (nawet komediowym), a ujawnił prawdziwy sens swojego powstania, czyli - prawica = nazizm. Jest to wierutna bzdura od lat powtarzana jak mantra przez lewicowców wszystkich krajów, którzy się łączą. Oprócz faktów, które są dostępne wszędzie, tylko tym orientującym się na lewo nie chce się po nie sięgnąć, bo są intelektualnie leniwi, przytoczę trzy szczególiki: 1. pod datą 6 grudnia 1931 r. Goebbels pisał w "Angriff": "Narodowy socjalizm to niemiecka lewica." 2. dla Hessa nazizm był "najnowocześniejszą demokracją"; 3. w niemieckich biografiach Hitlera (choćby tych z 1989, wydanych w Stuttgarcie i Zurichu) pisze się w udokumentowany (!!!) sposób o lewicowym, demokratycznym i socjalistycznym charakterze jego poglądów. Analfabeci polityczni pisząc o neonazistach ciągle jednak nazywają ich "skrajną prawicą". To przykład dość udanego prania demokratycznego mózgu.
Sam film - taki sobie, "AmbaSSada" była lepsza.
Dobre przykłady jak działa propaganda, potrafiąc o 180 stopni odwracać znaczenia.
Na tej zasadzie dla jednych swastyka to pradawny, wschodni, święty słowiański symbol, a dla innych zakazany znak nazistów.
Dla jednych Stalin był bezwzględnym, sadystycznym ciemiężycielem i ludobójcą, a dla innych świętym niemal ojcem narodu.
Każde najgorsze nawet kłamstwo stanie się prawdą wystarczy tylko ilość powtórzeń (Goebbels) .
Cóż tak działa umysł - programuje się jak maszyna - a media, szkoły, kościoły (politycy podciągający za sznurki, piszący programy, rozdający stanowiska) to wykorzystują .
Czy mieli byśmy do nich żal o to czy do własnej głupoty, którą opisano w prześmiesznym zwiastunie komedii Minionki
(pisującym istotę problemu współczesnej ludzkości)
https://www.youtube.com/watch?v=B-1oxltiPLc
Stalin to był tyran, zbrodniarz, sadysta, który nie był gorszy od Hitlera, tak samo działali, tylko pod inną banderą. PS. Swastyka = Hinduizm, a nie słowianizm...
Gdy sięgnie się głębiej okaże się, że wschód, hinduizm i ma wiele wspólnego ze słowiańszczyzną.
Patrz "słowiańskie wedy" (podobno były pierwsze, ale tam na wschodzie przetrwały).
Innymi słowy ten symbol jest słowiański, ale zawędrował do wschodnich tradycji.
Historia jest sfałszowana, a słowiańszczyzna jest bardzo stara.
Odczucie sensu jest subiektywne. Jeśli ktoś go nie dostrzega nie ma prawdopodobnie wiedzy, punktu zaczepienia. Np.:
Dla wychowanka buszu, który nie zna liter pisanie nie miało by żadnego sensu.
Dla daltonisty kolorowe fotografie i malowanie, ozdabianie kolorem.
Dla głuchego muzykowanie.
Tak dla nie wrażliwego sztuka.
Dla głupiego filozofia.
Dla tego kto nie zna możliwości i zastosowania matematyki liczby.
Jeśli ktoś nie rozumie świata nie mając podstaw wiedzy to starożytna historia będzie dla niego równie bezsensowna. Tak jak dla robotnika w fabryce, nieprzestawiającego rzeczy przez całe życie idee.
Więc każdy ma swoje spojrzenie wg. siebie, ale większość nie rozumie, że wszystko jest subiektywne
i generalizuje, odnosząc wrażeni, że jeśli sama czegoś nie zna, nie wie i sensu nie widzi to tak już JEST ogólnie.
Władzy zdaje się nie zależeć aby ludzie umieli myśleć, byli mądrzy dlatego edukacja (jak dawniej religie) podtrzymuje w dużej mierze głupotę. Ponieważ na głupim tłumem doskonale się manewruje i łatwo przewiduje. Robotnicy są jak owce hodowane na mięso i wełnę.. mają być wydajni, podlegli, ale nie samodzielni.
W procesie edukacji programuje, tresuje się ich w taki sposób by byli wierni temu co im się powie, wmówi za młodu.
Więc jeśli nawet trafią kiedyś na alternatywną wiedzę zanegują ją jako bez sensowną, bo będzie sprzeczna z ich programem.
Dzięki temu tłum pozostaje głupi i ślepy, zdany na administratorów masowej informacji, na "pasterzy".
Co powiedzą z pozycji autorytetu w to uwierzy..
Choć nie zawsze, bo z wiekiem owce cierpią na skostnienie umysłu i nie umieją absorbować nowej informacji. Więc hodowcy skracają długość życia przeciętnej owcy (odżywianie chemicznymi dodatkami) tak aby umożliwić pożądane zmiany w świecie opartym o fasadę demokracji. Inaczej owce by się buntowały, a tak zwyczajnie szybko umierają kończąc swój cykl użytkowania jako tryby w machnie systemu po to aby dać miejsce kolejnym pokoleniom, które programuje się już w inny sposób, dostosowując do nowych potrzeb.
Np. cywilizacji otwartej na kosmos, adaptującej nowe technologie i wiedzę.
Ludzie są leniwi i nie chcą się sami uczyć..
Ich życie przypomina w dużej mierze wegetacje.
Mało kto jest szczęśliwy bo nie rozumieją świta i nie umieją się w nim poruszać.
Nie rozumieją bo się nie zastanawiają, nie uczą, nie wiele myślą (a raczej nie myślą prawie wcale,
bo myślenie jest z gruntu twórcze, a nie odtwórcze - czyli polegające na przetwarzaniu danych jakie się im podrzuci w szkole, mediach, kościele). Nie mają czasu na rozwój, na osobistą zmianę, doskonalenie
bo pracują ciągle, po czym poddaje się im rozrywki ogłupiające - by upijali się lub odmóżdżali przed TV.
Gdybym nie rozumiał świata, napisał bym .. nie wiem, czy się śmiać czy płakać..
Ale rozumiem świat i nie oczekuję tego aby wszyscy byli jednakowi.
Bogactwo doświadczenia istnieje dzięki różnicy.
Różnica jest nieodzowna by odczuć coś.
Więc błogosławię głupocie.
Nie utożsamiając się z nią
a ciesząc się z kontrastu.
Podsumowując
Im więcej osób myśli, że dana wiedza nie ma sensu tym bardziej mądrość staje się elitarna, a więc cenna.
Im więcej osób przekonanych, że to co im się wydaje jest ostateczną prawdą tym mniej jej poszukujących.
(czyli tym więcej skostniałych umysłów, w praktyce niewolników, a tym mniej konkurencji wśród świadomych, którzy nimi zarządzają o ile kochają siebie i mają takie potrzeby, by wieść miłe, przyjemne życie).
Im więcej biednych tym bardziej ceni się bogactwa.
Niewolnictwo nie zniknęło tylko wyewoluowało do subtelnej akceptowalnej formy.
Klasyczny niewolnik w zamian za oddanie ciężkiej pracy miał zapewnione przeżycie (posiłki, ubrania, dach nad głową i opiekę medyczną - tak jak zwierze, bo każdy właściciel dba o trzodę gdyż kosztuje i się przydaje).
Współczesny niewolnik ma wrażenie swobody, wybiera sobie prace, ale to co zarobi i tak wyda na życie bo w Polsce podobno przeważnie zarabia tyle, aby móc opłacić sobie jedzenie, mieszkanie, zdrowia służbę, która podobno bankrutuje i niedługo się ją sprywatyzuje więc będzie dla tych wydajnych w pracy, reszta nie wydajnych i nie sprawnych trafi do przytułków być może.
Jeśli jest się wolnym to się nie pracuje i wtedy rozwija się i uczy.
Nigdy nie pracowałem (u kogoś) i dlatego miałem szanse zrozumieć świat.
Nie dziwię się, że ludzie nie mają czasu uczyć się, skoro są zmęczeni po pracy, której zwykle nie lubią
traktując jak kolejny obowiązek po szkolnym i religijnym rytuale (bo tak im powiedziano, bo wzajemnie naśladują się). Każdy więc ma swój świat, swoje spojrzenie, wynikające ze zrozumienia.
Ludzie wydają się być przywiązani do niewoli, do pracy.
Gdy powiedziałem komuś, że rozwój technologi wyeliminuje prace,
bo wkrótce roboty i sztuczna inteligencja będą wykonywać niemal wszystko.
To zamiast entuzjazmu usłyszałem zakłopotanie..
Może i.. to ma sens, że kto nie utożsamia się ze zmianami, kto się w nich nie odnajdzie przeminie
wraz ze starym światem, którego cechowało stare myślenie kategoriami "coś za coś"
(wysiłek w zamian za dobra). Pełna automatyzacja wyeliminuje wysiłek..
ale cóż.. zastaną wtedy smutne filmowe Minionki, nie umiejące odnaleźć się w wolności
bez tego, że ktoś decyduje za nich, mówiąc im co mają zrobić (na co wskazuje zwiastun -minuta i kilkanaście sek.)
https://www.youtube.com/watch?v=EstgiH937PU
o.k. dziękuję za wyrazy sympatii szczególnie dla filozofii.
Jednak nie ma czegoś takiego jak pseudo filozofia.
Bo filozofowanie polega na myśleniu niezależnie
a to podstawa wolności, umiejętność niezależnego myślenia.
czyli NIE kopiowania tego co mówią inni
jak tresują ludzi w szkle na bezmyślne klepanie formułek
albo w TV na przyjmowanie podanej interpretacji jako prawdy.
Ludzi oducza się od myślenia wyrabiając w nich nawyk bezmyślności.
Czyli przyjmowania danych prawd z góry jako definicje i dogmaty.
Dzięki temu ludzka masa jest jak stado owiec, łatwych do prowadzenia siłą sugestii.
Wolność wewnętrzna (wg. mnie to rzecz najważniejsza), czyli wolność do samodzielnego myślenia. Na tym polega filozofia..
Filozofia to nie kolejne formułki, definicje i daty do wkucia na pamięć w szkole.
Filozofia to praktyczna umiejętność posługiwania się własnym umysłem w sposób TWÓRCZY.
a nie odtwórczy polegający na powielaniu np. obiegowych opinii, lub tzw. faktów.
To głęboki temat.. za głęboki i za trudny, alby liczyć na zrozumienie przeciętnego człowieka.
Sam się tego nadal uczę, studiując to w domu przez ostatnie lata, czym jest tak naprawdę myśl, skąd się bierze i co może, jak działa.. (umysł, podświadomość i in).
To wielka tajemnica, którą poznają tylko ci, którzy pragną się rozwijać, doskonalić, uczyć.
Podsumowując - w życiu wg. mnie chodzi o to, aby być wolnym robić i myśleć co się chce dlatego że się chce. Wolność myślenia to podstawa szczęśliwego życia.
Bo NIE-wola powoduje trud i cierpienia (myśląc nie własnymi, a obcymi myślami,
nie wyraża się swojej, własnej WOLI, będąc bez wolnym, skazanym na życie tak jak inni to sugerują, nie jak się woli. Czyli nie wybiera się tego czego się chce, bo się nie wierzy że może będąc skazanym na obce prawdy. Np. że trzeba pracować bo tak robią inni.
Jeśli ktoś nie chce nie musi, może robić różne interesy, automatyzując przychody albo np. działać w sieci MLM, gdzie z czasem rośnie pasywny dochód).
Problem ludzi polega na tym że nie przejawiają własnej woli,
a podporządkowują się panującym w otoczeniu prawdom, przekonaniom, zwyczajom
Przykro mi, że inspiruje poprzez krytykę, ale mnie także tak uczono w dzieciństwie.
Może to nie jest najlepsze, ale jak dla mnie to skuteczny "Zimny prysznic"
mający na celu wydobywać ludzi ze strefy komfortu i marazmu nawyków.
Każdy ma potencjał rozwojowy i jeśli czegoś chce od życia to może to osiągnąć.
Bo marzenia spełniają się, a droga do nich składa się ze zwykłych małych kroków.
Kto szuka ten znajdzie (jest ogrom wartościowych książek i wiedzy o wszystkim).
Nie szkodzi, przecież w pewnym sensie
to sposób na zabicie czasu,
odnoszenie się do wszystkiego
by coś się działo
(przynajmniej ja tu tak dawniej robiłem..
i jeszcze mi zostało, to raczej mniej pożyteczne przyzwyczajenie.. Mam na myśli tracenie czasu jedynie).
Nie raz żegnałem się z tym forum, że nie wrócę..
ale z ciekawości zagląda się..
a jak nic się nie dzieje,
to się coś skomentuje:)
Więc spoko.. sam znam to,
bo dla zabawy, zabicia czasu, z przekory itp zaczepiłem tu bardzo wiele osób:(
Może to też taki sens forum.
Wieczne dyskusje.
Jednak wole teraz zajmować się sobą, domem itp
Ja usunąłem konto na fejsie, na demotywatorach, bo strasznie to wciąga, mnóstwo czasu zżera, wiec już wolę obejrzeć jakiś film, szczególnie francuski:) Ewentualnie parę meczy puścić u buka:D Tak to praca i znajomi, a każdy weekend na wsi spędzam:D
Tak trzymać, przyroda bardzo relaksuje, wycisza i dobra dla zdrowia.
Sam staram się chodzić lub jeździć rowerem co 2 dni po lesie, nabierając nawyków ruszania się.
W pewnym sensie dla przyjemności, a w pewnym z obowiązku aby inwestować w zdrowie za młodu.
Nie dopiero na starość, gdy już wyjść z domu się nie chce
np. mojej ciotce lub wielu ludziom, bo nie mieli zwyczaju robić tego za młodu.
A najlepszym lekarstwem jest ruch i to zapewne na świeżym powietrzu.
Co do fejsa, nie miałem odwagi skasować, ale powiedziałem sobie, że jak jeszcze jeden dzień przesiedzę tam to to zrobię, za to odinstalowałem komunikator FB na komórce.
(widziałem też, że aplikacje blokujące powiadomienia).
Bo nadmiar informacji bardzo rozprasza, nie pozwala koncentrować się na tym co ważne lub praktyczne w życiu.
Dobrze jest powoli odsuwać się od tego śmietnika, który mają ludzie w głowie, bo non stop faszerują się ciekawostkami.. (ja oglądałem dużo filmików na YouTube,
ale nie wiele z tego wynika, prócz że mogę poplotkować prawie o wszystkim.
Wolę jednak w życiu dbać o siebie, zdrowie, porządek w domu, nabyć jakąś praktyczną wiedzę niż mieć w zanadrzu dziwne historyjki, które nie każdy zaadaptuje, a o które z ludźmi łatwo pokłócić się. Więc odpuściłem sobie pewne oblegane kanały na YouTube.
Starając się podchodzić do informacji bardziej praktycznie.
Co mi się przyda w życiu, jak ulepszyć kompa, dietę, rower itp.
W sieci jest straszny chaos i będąc często przy kompie postanowiłem się bronić. Skupiając na danej rzeczy i zachowując dyscyplinę, czyli obrany kierunek, mimo że wyskakuje masę ciekawostek - jako propozycje filmików.
Myślę, że z wiekiem doroślejemy i myślimy bardziej praktycznie, a w sieci większość to dzieciarnia i to oni wyznaczają tematy tym co publikują pod publikę.
Myślę, że środowisko, informacje i styl życia są bardzo ważne. Bo to one stanowią o jego jakości.
Dlatego zmieniam nawyki i wykreślam, również z planu odwiedzin zrzędliwych znajomych, co nic dobrego nie wnoszą oprócz narzekania. Samemu też postanawiając mniej odzywać się jak jestem z czegoś nie zadowolony,
a nie mogę tego zmienić uczę się przemilczeć.
Bo zauważam, że negatywne emocje mi nie służą.
Łatwo się wciągnąć w te modę na nie zadowolenie.
Wolę pokój bo to przekłada się na zdrowie i własne szczęście.
To trochę dziwne, ale opłacalne (bo chce żyć długo i miło).
A tłum.. cóż.. wydaje się być nie reformowalny..
Media mogą wszystko wmówić..
więc co tam ja ..
Zadbam o siebie
i gdyby tak każdy zrobił wszyscy żyli by w dostatku i szczęściu (być może).
Nie mam wpływu na świat, ale mam na siebie.
I to od tego jak bardzo skupie się na sobie
zależy moje życie, bez względu gdzie tłum pójdzie
(nie muszę być w tym tłumie walcząc z wiatrakami,
a z boku, zdystansowany i szczęśliwy, że nie utożsamiam się już z tymi wszystkimi ludzkimi problemami).
To tak ogólnie rozgadałem się.
Ale chciałem przekazać
mój sposób na wyzwolenie
od wszelkich gorących tematów
i wiecznych sporów którymi żyją ludzie
(a to być może rodzaj szopki, teatru dla mas
gdzie jednych napuszcza się na drugich..
budząc negatywne emocje.
Tam gdzie emocje nie ma myślenia
łatwo ludźmi się manipuluje.
Dlatego zrezygnowałem z polskiej polityki.
Mimo, że wcześniej się nieco angażowałem
Wolę być z boku i obserwować jak świat się zmienia.
Wolę być na trybunie niż na boisku w walce i jej znoju.
Wybrałem siebie jako najważniejszą osobę na świecie
a jako swój cel pokój, zdrowie, rozwój (bogactwo i szczęście).
Reszta służy mi za tło..
tego się nauczyłem.
Doceniać świat kontrastów
bo gdyby ich nie było wszystko było by mdłe, nijakie.
Wiec życie postrzegam jako grę (każdy gra w to co lubi)
ale się do niej nieco dystansuje (by zająć się w końcu sobą).
Dzięki i pozdrawiam:)
Podziwiam cię, że tak dużo piszesz, gdy ja oglądam jakiś film, typu kara śmierci jest zła , choć zabił 10 osób, to moja frustracja jest opisywana w 1/3 twojej obecnej wypowiedzi:D Często jeżdżę na wieś 14 km a na drugą 20km rowerem, słuchawki, rower i czas fajnie leci, wolę to niż siedzieć pod klatką i pić piwo, już 21 wiosen na karku i coraz mniej znajomych pod blokiem wiadomo, trzeba wstać z tej ławki, gdy ja mam 1 zmianę, koledzy mają 2, na weekend jeżdżę na wieś, kolega do dziewczyny, albo on do niej, inny kolega wychodzi albo z nami albo z innymi kolegami, normalna kolej rzeczy, 2 innych kolegów też siedzą z dziewczynami, mi też znudziło się stanie pod klatką, albo na siedzieć na ławce, wiadomo raz na tydzień można, ale trzeba dorosnąć. Więc coraz mniej nas:) Najlepsze moje wakacje to 2014, była ekipa, codziennie się chodziło na inne osiedla, piło się z ekipą, śmiechy, fajny klimat, niestety wszystko co dobre, szybko mija, ekipa się rozpadła, inne znajomości, brak czasu itd, chociaż nie brakowało "krzywych" akcji, że niby brak czasu itd. Teraz oddaję się wsi, spacery z psami, piwko, relaks, obstawianie meczy, nawet oglądam politykę a na drugiej wsi, wpadam do znajomych pod sklep i jest pięknie, a nie bloki, śmierdzące powietrze, obiecałem sobie, że jak jeszcze raz zobaczę psa tego samego bez budy, wzywam policję, nienawidzę ludzi trzymających psy na łańcuchu i nawet na chwilę ich nie puszczają, nie mówiąc już o psu bez budy. Facebook karmi też nas propagandą, w sensie portale okłamujący ludzi. Nawet w piłkę zacząłem znów grać z kolegami, choć wiadomo, że to nie to samo co kiedyś, czasami żałuję, że jestem zbyt sentymentalny, wiesz wspominanie dużo pięknych chwil, oglądanie filmów, z którymi wiążą się wspomnienia, muzyka, którą słuchało się za młodu itd;) Dobrze, że się rozgadałeś, lepiej wyładować się w pozytywnym znaczeniu tego słowa na fejsie, niż gdzie indziej, wyjątkiem jest sport:D Ja zacząłem się interesować się polityką i najbardziej przeraża mnie połowa, pseudo opozycji, która, chce przywilejów, gdyby im je dać, skończyły by się demonstrację.
Myślę, że te star pokolenie przeminie i odejdzie w zapomnienie wraz z jego wymarciem ustanie głodzone psów, by były agresywne -zamiast alarmu. Palenie śmieciami zamiast drewnem lub opałem - czy ekologicznych systemów. Przepijanie sprzedawanej ziemi, zamiast zainwestować w coś pożytecznego np. zdrowie. Oraz robienie rzeczy na pokaz zamiast dla siebie - czyli wydawanie dużo aby sąsiedzi nas widzieli zamiast dla swojej wygody, dobrze ze sobą czując się). Te dawne pokolenia były pewnie w jakimś sensie zmaltretowane przez PRL, wcześniej także być może uciskane - wychowane w kulcie trudu i umartwienia..
Świat się zmienia i z czasem ludzie, społeczności doskonalą się, jak wszystko inne. Jestem optymistą. Każde pokolenie ma swoje spojrzenie, swoje wartości, swoje piękne chwile.
Przywiązując się do tego co stare, że to tylko dobre, zamykamy się na docenianie nowych rzeczy.
Przez wychowanie byłem konserwatystą ale już nim nie jestem. Patrząc wstecz na historię widzę jak to idzie, jak wszystko w czasie zupełnie zmienia się. Kiedyś były klany, potem połączyły się w narody, te nie tak dawno w większe wspólnoty, by z czasem całkiem zjednoczyć się (siła w jedności) udając na podbój kosmosu, tak jak dawniej nowych kontynentów. Naturą życia jest ekspansja, a bogactwo to zmiana.. Wszystko co życie zmienia się, więc lepiej być za zmianami, by nie cierpieć stawiając im opór..
Rozwój technologii wymusza ogromne zmiany.
Już oczyma wyobraźni widzę czasy, gdzie nie będzie tzw. pracy, bo wszystko będą za ludzi robić maszyny i sztuczna inteligencja. Skoro nie będzie pracy to i pieniędzy, bo nie będzie deficytu dóbr (życie uprości się i będzie przypominać wymarzony raj. Bo roboty zasilane darmową energią oraz nowatorskie technologie, będą dostarczać wszystkiego czego dusza zapragnie w dowolnej ilości.. nawet Ziemia nie będzie ograniczona.. jeśli podłączy się umysł do wirtualnej rzeczywistości.. czyli drugiego po naszym matriksie wymiaru świata gry.
Żyje się dla zabawy, to wszystko jest tylko gra dla doświadczenia. Gdzie rodzą się pragnienia, marzenia po to aby móc spełniać je ciesząc się z tego, że coś wydawało się najpierw trudne lub nie dostępne.
Na drodze rozwoju wszystko jest możliwe.
Wiec polecam rozwój osobisty, samodoskonalenie.
Cywilizacje jak i jednostki mogą przechodzić same siebie.
Tak bardzo wszystko z czasie zmienia się.
Kto chce ten może uzyskiwać wiele od życia
bo spełniają się marzenia, jeśli ufność w dobro się pokłada.
Jednak więkzość osób z przyzwyczajenia narzeka,
koncentrując swoją uwagę na tym co złe.
Przez co mają negatywne o życiu wyobrażenie.
Można myśleć dowolnie, można krytykować lub doceniać.
Zawsze znajdzie się coś złego i coś dobrego.
Nikt nas nie przymusza (oprócz własnych nawyków)
do zajmowania się sprawami, które sprawiają nam cierpienie. Można być świadomym swoich wyborów i kierować swoją uwagę, swoje myśli, słowa.. na miłe rzeczy.
Wtedy tworzy się nowe nawyki (myślenia i czucia się pozytywnie) i z czasem całe życie staje się miłe.
Żyć własnym życiem to dla mnie wyzwolenie od problemów innych. Ne nakłonię biedaka, aby był bogaty, nie skłonię chorego aby dbał o zdrowie, nie przekonam zgorzkniałych aby byli radośni, ani zakłopotanych aby wybierali pokój serca. Późnych ludzi nie zabraknie w świecie opartym na kontraście (bez biedy bogactwo nie istniało by właściwie, bez choroby zdrowie, bez nie zadowolenia zadowolenie, bez nie pokojów nie było by pokoju, tak jak bez ciemności światła, bez zimy lata, a bez nocy dnia). Dlatego postanowiłem zaakceptować wybory (losy) innych, obcych mi ludzi (i nie żyć ich problemami, tracąc poczucie pokoju i energię swej uwagi, którą mogę inwestować w swoje życie. Bo tu mam władzę - ważne jest co sam myślę i robię - na to mam wpływ i to bezpośrednio tworzy moje życie.
Dlatego zamiast żyć problemami innych sam mogę:
stać się bardziej bogaty, bardziej zdrowy, bardziej radosny, bardziej wyciszony (czyli np. skoncentrowany na swoich sprawach, a nie rozproszony na milion informacji, którymi bombardują media robiąc w głowie i życiu niezły chaos).
Ludzie naśladują się podświadomie.
Gdy ja będę szczęśliwy, odnajdując się w życiu i oni odnajdą się.
Trudno zmienić świat.
Ale łatwo zmienić myślenie o nim.
Akceptacja tego co jest czyni nas wolnymi od nie pokoju.
W pokoju można działać lepiej, myśleć trzeźwo.
(w panice, w emocjach, z lęku ludzie nawet tratują się)
Jestem więc zwolennikiem wyzwolenia od trosk,
upraszczania i umilania swego życia.
Bo liczy się pokój i szczęście (osobiste).
Mimo, że nauczono nas kultu bohatera, męczennika,
co nie myśli o sobie, a się poświęca
(to sekciarskie wychowanie wg. mnie,
robiące z ludzi ofiary ideologii,
które w imię czegoś zadają sobie cierpienie).
Wolę pokój, szczęście, więc postanawiam żyć własnym życiem. Wybierając dla siebie pożyteczne cele i realizując je łatwo i szybko (bo z dużą koncentracją, czyli nie zawracając sobie głowy zewnętrznymi problemami).
To może nie jest modna postawa.
Ale za to jakże opłacalna, bardzo praktyczna i miła.
Każdy z ludzi ma ogromną siłę.
Gdy ma jakiś cel, wizję i nań skupi się.
Jednostki nieraz dokonują wiele w historii świata.
a co my robimy z naszą koncentracją, o czym myślimy, czym żyjemy..
Może przesadzam tu..
Ale mam tak trochę jak bohater filmu "Jestem Bogiem" (polecam). Mam większe ambicje i czuję jakąś misję, tzn. czegoś chcę więcej.. niż dla siebie.. ale okazuje się, że łatwa i miła droga realizacji ideałów, ulepszania świata..
nie idzie poprzez walkę ale przez samodoskonalenie.
Wtedy zwiększa się swoją wiedzę, siłę, możliwości
i można realizować większe wizje łatwymi i miłymi drogami.
To tyle ode mnie w temacie tego co mi pomogło
Zacząłem z 7 lat temu od książki i filmu "Sekret"
jest w moich ulubionych. Przeczytałem więcej w tym temacie
i zrozumiałem czym jest życie. Jakie może być łatwe, miłe i wspaniałe gdy tylko będziemy myśleć pozytywnie (czyli koncentrować się, mówić i robić to czego się chce. Co nam sprawia frajdę).
Praca może być pasją, przyjemnością.
Można robić w życiu to co się lubi.
Polityką żyłem dawniej, z 15 lat mu i odpuściłem orientując się, że to gra...
trochę pozorów.
Otóż, niestety to, umrą starsi ludzie, w dużym stopniu skończą się problemy psów, ale ludzie co mają 50-60 lat, dalej będą je trzymać na łańcuchu, lecz pamiętajmy, że ci starsi ludzie to nasi dziadkowie, jak jestem na wsi, zawsze puszczam psy z łańcucha, tłumaczę od wielu lat, ale PRL zrobił swoje. W III Rzeszy traktowano lepiej zwierzęta niż w obecnym świecie. Komuna wyprała ludziom mózgi, ale nie wszystko w niej było złe, np. Kara śmierci, którą niestety wykorzystywano do swoich celów, sport, mniej przestępstw, każdy miał pracę, ale wiadomo jak to działało. Dzisiaj komuna też jest obecna w naszym życiu, wystarczy obejrzeć film Układ zamknięty, chociaż może w ciągu 15 lat coś się zmieniło? Hmm, lecz na pewno nie to, że przestaliśmy być krajem socjalistycznym. Ja jestem konserwatystą, popieram prawicę, ale nie jestem optymistą, jestem pesymistą i uważam, że ludzie są źli z natury. Więcej zła wyrządzamy niż dobra. "Żyć własnym życiem to dla mnie wyzwolenie od problemów innych. Ne nakłonię biedaka, aby był bogaty, nie skłonię chorego aby dbał o zdrowie, nie przekonam zgorzkniałych aby byli radośni, ani zakłopotanych aby wybierali pokój serca" Trzeba żyć własnym życiem, a nie życiem innych, pomagać im na siłę, wiadomo, można coś im poradzić, ale dopóki, w ich życiu nie będzie jakiegoś zawrotu, to nic nie zmienimy, ich życie, ich decyzję, chociaż inteligentny człowiek z czasem zrozumie. Zajmuję się polityką, dużo komentuję, ale czy coś to zmienia? Co my możemy, denerwować się i psuć zdrowie, przed ekranami politycy się kłócą, a w swoich willach wspólnie piją whisky, gra pozorów jak najbardziej, tych co dbają bardziej o kraj niż o swoją kieszeń jest niestety mniej. Książka która zrobiła na mnie wrażenie? Gustuję w przygodowych i biografiach piłkarzy, ale moja najlepsza książka to "Telemach w dżinsach" Ktoś powie, że mało ambitne, ale ja lubię zwykłe, proste, przygodowe, w dodatku "stare"
To smutne, ale nie czuję się szczęśliwy w swoim, małym mieście, w Paryżu to co innego, inni ludzie, mentalność, obyczaje, piękne budynki, piękny styl budowania np. Domów, kamienice itd. Lubię pojechać do Paryża, wziąć piwo, założyć słuchawki i oglądać Sekwanę, turystów, którzy cieszą się życiem, siąść na ławce nie daleko wieży Eiffla i ją podziwiać, chociaż Paryż jak dla mnie to miasto przereklamowane w większości, to jednak ma to coś pięknego i niepowtarzalnego w sobie. Polecam każdemu sentymentalnemu człowiekowi się tam wybrać. Paradoks/Ironia polega na tym, że choć jestem tam szczęśliwy, bo w życiu, w dużej mierze, o to chodzi, nieprawdaż? To życie na stałe za granicą, jednak nie jest dla mnie, sentyment, ma dwie strony:) Gdy mieszkałem u siostry, brałem 2 piwa, papierosy i książkę do parku, albo słuchawki, piwo i szedłem się przejść, problemy wtedy sam znikają, ludzie tam są strasznie wyluzowani z tego co zauważyłem.
Tak, doszedłem do tego nie tak dawno, że szczęście to najwyższa uniwersalna wartość.
Sam nie podróżuje, ale odczuwam to powiedzmy szczęście, a w praktyce pokój wewnętrzny w śród przyrody, w lesie.
Ale zauważyłem, że jak tam bywam często i długo to czar pryska. Czyli jest coś takiego jak przyzwyczajenie.
Wydaje mi się, że doceniamy to co jest kontrastujące,
dość od naszej codzienności odróżnia się.
Prawdopodobnie dla ludzi urodzonych i wychowanych w Paryżu, te miasto jest dość zwyczajne, chyba że mają porównanie bywając gdzieś jeszcze.
Myślę, że szczęście, pozytywne uczucie wynika z kontrastu.
Jest rezultatem zmiany na lepsze. Ale z czasem ta zmiana, gdyby była stała, spowszednieje i znów będziemy się rozglądać za czymś jeszcze. Tak jak ci mieszkańcy Paryża, może marzą o przeprowadzce do Wenecji czy gdzieś.
Myślę, że każdy ceni to czego nie ma.
Taka to nasza natura, że dążymy zawsze w górę ku lepszemu.
Nieraz robię przerwę w wyjazdach do lasu,
aby móc np. po miesiącu cieszyć się nim na nowo.
Dobrze jest zmieniać coś w życiu.
Odwiedzać i powracać.
Myślę, że wtedy gdy mamy jakiś szary punkt odniesienia nasza radość jest bardziej intensywna (niż gdyby zmiana była mała). Zawsze znajdzie się jakieś dobro w pozornym złu (możemy chętnie podróżować, porównywać różne miejsca i cieszyć się kontrastami, odkrywając nowe klimaty).
Myślę czasem, że gdyby nie ta odległość do przebycia, którą czasem przemierzam niechętnie, bo to ruchliwa szosa. To nie doceniał bym lasu, np. (jak marzę) mieszkając w jego wnętrzu. Bo przyzwyczajenie to druga natura człowieka.
Myślę, że chodzi o to aby w życiu się coś działo.
Nie by spocząć na laurach spełniając wszystkie marzenia.
Dlatego cokolwiek spełnimy z czasem nudzi się i chcemy więcej. To dobre, ponieważ zawsze więcej możemy.
Komu na czymś bardzo zależy to znajdzie sposób realizacji, choćby z pozoru wydawał się on nie możliwy.
Ważne tylko aby ta droga spełniania była miła, wygodna.
Jednak nauczono nas działania poprzez trud, wysiłek i walkę. Tym czasem to nie prawda, że sukces musi być okupiony jakimiś szczególnymi wyrzeczeniami.
Są ludzie, którzy robią to co ich fascynuje i wychodzą na tym bardzo dobrze. Jeśli robi się to co się lubi, a najlepiej uwielbia to człowiek nie męczy się. Trud i zmęczenie są wtedy gdy robi się coś wbrew sobie. Czego się nie lubi.
Czyli pracuje dla pieniędzy, a nie dla przyjemności.
Robiąc rzeczy dla przyjemności też można na nich zarabiać (co sobie właśnie coraz bardziej uświadamiam, że na tym polega wolność i radość życia. By dokonywać wyborów ze względu na uczucia, a nie opłacalność (z wyrachowania).
Myślę, że warto marzyć, bo marzenia spełniają się.
Warto być na luzie, bo nie ma nic ważniejszego od zadowolenia z drogi życia. Bo cele to tylko małe na niej punkty, a głownie jesteśmy gdzieś w drodze, zmierzając ku czemuś czego chcemy.
Jak dla mnie odnaleźć się w życiu to być na luzie.
Żyć w spokoju, zadowoleniu, bez presji na wyniki
i surowego oceniania siebie lub ludzi w okół.
Być dobrym i tworzyć dobrą atmosferę.
Bo to co się daje wraca, czasem od razu.
Zawsze po nocy przychodzi dzień.
Jak coś nie gra to z czasem się zmienia.
Gdyby wszystko było idealne od razu
to pewnie byśmy tego nie docenili.
Nie mając porównania, jak ludzie z USA
ujeżdżaczy po super równych drogach
pewnie biorą je za normalne, bo nie byli w Polsce
i nie wyobrażając sobie pewnie czegoś takiego, że dziura na dziurze..
Z drugiej strony jak widać na YouTube, w Rosji ciężarówki przejeżdżają czasem przez rwącą rzekę, a w Afryce po mostach z bali i to TIR-y. Więc zawsze jest coś kontrastującego w jedną i w drugą stronę.
Myślę, że w życiu chodzi o bogactwo doświadczenia.
W którym mamy okazję odczuwać szczęście.
Gdy doświadczymy tego co lepsze od tego co znamy.
Dlatego dobre są zmiany, ubogacające podróże.
Przymierzam się do nauki ang. języka i kiedyś też zacznę.
Póki co przyglądam się światu przez okno ekranu komputera:) Też filmy oddają te romantyczne klimaty:)
Ja przymierzam się do nauki języka francuskiego:) W dużej mierze jest i tak, Paryż dla Paryżan/Paryżanek jest zwykłym miastem, ale jest dużo ludzi z Paryża, które uważa to miasto za piękne, mimo, że mieszkają w nim całe życie. Robisz przerwy w kwestii jeżdżenia do lasu, by cieszyć się na nowo? Ja rzadko lecę do Paryża i na razie mnie nie nudzi i długo nie będzie, mam nadzieję, że nigdy mi się nie znudzi, tak jak pisałem, chciałbym mieszkać w tym mieście, także, że względu na sentyment, ale druga strona medalu sentymentu, mi nie pozwala. Uwielbiam francuskie piosenki i filmy, które mnie uspakajają. Dla mnie spoczęcie na laurach z grubym kontem, nie jest czymś złym, sączenie drinków gdzieś na Karaibach, na pewno mi by się nie znudziło, na wsi mam psa, którego kocham, tak jak można kochać zwierzęta i działa on na mnie jak Francja, uspokaja, chociażby nie wiadomo co się działo. Co do dróg naszego kraju i USA, kolega był i mówił, że z tymi drogami jest tak, że jedna jest super, a druga wygląda jak na polskiej wsi ^^ Mam takie pytanie do Ciebie, myślałeś kiedyś o samobójstwie? Co o tym myślisz, kończą się problemy po śmierci, czy tworzą, czy popełniając samobójstwo jest się hipokrytą, gdy ma się rodzinę, bo wtedy stwarzasz im problemy, czy jesteś tchórzem? Interesuję mnie twoje zdanie. Myślałeś kiedyś by wszystko rzucić i wyjechać, z dnia na dzień? Ewentualnie pożegnać się z rodziną i basta?
Bardzo dobre i oryginalne pytanie.
Nie myślałem, być może ponieważ wiele chce.
Mam rożnego rodzaju pragnienia
Te duże (marzenia) te, ciekawe (plany)
oraz te zwykłe (drobne sprawy, rzeczy, pomysły, prace).
Do puki chce się czegoś (i wierzy w to)
Do puki ma się co robić (jakieś ciekawe zajęcia, prace i atrakcje, hobby pasje) chce się żyć.
Więc tak naprawdę mam tyle tutaj do zrobienia,
że chciałbym żyć wiecznie (przynajmniej do puki mi się nie znudzi). Mimo, że wierzę w reinkarnacje (a raczej nie wierzę, a wiem, że człowiek jest duchową istotą, która przejawia się w śnie zwanym realne życie dla rozrywki.
Tak samo jako ludzie wcielamy się w postaci w grach komputerowych, by przeżywać rożne przygody, tworząc rożne problemy i pokonując je dla zabawy.
Tak samo jak dla rozrywki mentalnie wcielamy się w postać głównego bohatera filmu aby mieć ciekawe przeżycia. Lubimy się bać, być zaskakiwani i oglądamy nawet horrory, często filmy akcji.
/w tym miejscu przerzuciłem się na edytor w zewnątrznym programie i temat mnie bardzo wciągnoł, więc z małą przerwą na śaniadanie od 6-tej rano napisałem razem
21 storn A4, w tym:
-598 akapitów
-1228 wierszy
-8 949 wyrazów
-48 504 znaków
i 56 905 znaków ze spacjami:)
Odpowiedzi na Twoje pytanie czy (i dlaczego)
nie myślałem o tym (bo życie jest piękne
jak się wyrobi takie nań spojrzenie
biorąc je za ciekawą przygodę, swego rodzaju grę).
Tu się nie zmieści, a nie chce wklejać po części
bo nie pamiętam już pojemności tego formularza
i tak było by tych postów bardzo wiele.
Więc możesz na PW przesłać mi maila to wyślę cały tekst w Worda, dając link do synteztora mowy, bo jak nie chce ci się czytać, to możesz przetworzyć tekst na audio.
(zresztą ta odpowiedź mi się tak podoba,
że sam mogę to zrobić, umieścić w sieci jako plik mp3
i dać link).
Bo to jest temat na czasie, jak żyć radośnie mimo wyzwań.
Jak patrzyć na problemy jak na atrakcje i grać z nimi
jak w gry komputerowe gdzie dla przyjemności się je pomija lub rozwiązuje.
Aby wysyłać prywatne wiadomości trzeba być znajomymi (nadal chyba). Więc zapraszam..
Okey, kolejne wiadomości będą "Na Priv":) PS. Ja nie zamierzam popełnić samobójstwa, za bardzo kocham życie i Paryż;)
Demokracja, ustrój gdzie głos debila jest równy głosowi profesora, ale jeszcze nie wynaleziono lepszego ustroju, chyba, że monarchia konstytucyjna.
Wtedy byłoby choć wiadomo, o co chodzi w polityce.
Nie wypróbowaliśmy jeszcze pełnej wolności.
Gdzie każdy robi co chce..
Nie ma przymusu..
Ale jest szacunek dla "nie".
Więc możesz przelecieć.. jeśli ona tego chce.
Nie trzeba płacić za nic bo wszystko jest za darmo.
Nie trzeba nic robić jeśli się nie chce..
A można bardzo, bardzo wiele.
Taki system kiedyś nadejdzie.
Bo wszystko się doskonali
a wolność to ideał.