"On wrócił" wpadło mi w ręce dość przypadkowo, ale od pierwszej strony popadłam w zachwyt i przeczytałam ją wręcz jednym tchem. Spowodowała u mnie na pewno więcej śmiechu niż sam film, który chwilami był po prostu zabawny (tylko scena wzorowana na "Upadek" rozłożyła mnie na łopatki). Niektóre rzeczy, które miały być komiczne dla mnie były po prostu słabe. Vermes jednak słowem potrafił ukazać komizm w bardziej wyrafinowany sposób.
Poprzez zmianę akcji film zyskał na pewno większą powagę niż książka, no i dlatego nie wiem czy można go do końca nazwać komedią ;) ale z pewnością właśnie o to chodziło, bo i film, i książka pomimo tego, że są zabawne, tak naprawdę pokazują smutną prawdę o współczesnych Niemcach.