A jednak znaleziono w tym "arcydziele" jakąś fabułę (chociaż według mnie jej tam absolutnie nie ma), skoro takowa jest tuż pod tym jakże złowieszczym tytułem "Opętana". Wszystko w tym produkcie filmopodobnym leży- od aktorstwa i poziomu technicznego po irracjonalność, z jakiej składa się w całości to coś. Nudne do granic możliwości, a demon to jakaś hybryda orangutana i Huggy Wuggy. Za co 2? Za piosenkę- ci co mieli nieszczęście oglądać to "dzieło" doskonale wiedzą o co mi chodzi.