Wciąż żyje nadzieją na przebudzenie ale to już tylko moja nadzieja pozostała. Jedynie "Niezniszczalni" mogą go odratować a miał chłop wszystko inną urodę znakomity styl walki i niezły początek kariery to zaczął pchać się do sci fi klasy z :(
Nie wiem, czemu reżyserowie kina akcji go nie brali. Pewnie gdyby mógł, to by nie grał w takich rzeczach jak "I am Omega" czy "Alien Agent" - to były niewyobrażalne gnioty. Dobrze, że chociaż w najnowszym Mortal Kombat wystąpił.
Dałem czwartą gwiazdkę wyłącznie za przyzwoicie zrealizowane sceny batalistyczne (oczywiście nie na poziomie Plutonu, Szeregowca Ryana czy Wroga u bram) - byłem świeżo po seansie kilku ostatnich filmów z Seagalem, dlatego doceniłem przyzwoitą ich jakość pomimo niskiego budżetu...
P.S. najbardziej w filmie denerwowała mnie "superbaba" twardziel po pzeszkoleniu w marines - primo mogli ją prznajmniej puknąć po porwaniu, secundo zupełnie nie rozumiem faktu że była jedyną osobą mogącą "rozbroić/unieszkodliwić" radar/nadajnik, który nomen omen wyglądał jak stary talerz anteny satelitarnej.
Jakbym był na miejscu jednego z terrorystów,to tylko bym myślał by ją ,,puknąć'',a oni chcieli zachować się ,,szlachetnie''tylko ją zabijając.Sceny batalistyczne fakt nie były tragiczne,ale denerwujące było,że nie było pomysłu na fabułę,bo non-stop pojmanie-uwalnianie i znowu ktoś w niewoli.A strasznie irytujący to był tatuś-generał.Ogólnie film kiepski ze słabiutkim aktorstwem...