Ogląda się jak świetna komedie sensacyjna. Wszystko jest na miejscu, klimat z początku jak w serialu o Miami, do tego świetna muzyka. Doskonała rozrywka.
Ale Nelson 'Tony' Yester jak dla mnie przyćmiewa wszystko w tym filmie. Co za gość. Nie tylko z niesamowitą historią, ale i z talentem do ciekawego opowiadania historii. Propsy dla twórców filmu, że udało im się załatwić wywiad z Tonym. Jak widać ambitni twórcy są w stanie zrobić więcej niż FBI/CIA i kartele...
Dla mnie to dziwne że Tony Yester zaryzykował swoje życie dla 10mld$. To jest bardzo mała kwota wręcz śmieszna. Jak sam powiedział, nie spodziewał się jak szybko ją wydał.