Zaskakująco niezły film. Jest zabawa i to się liczy najbardziej. Oczywiście fabuła jest bzdurna, film głupkowaty i nic nie wnosi, za to bywa śmiesznie, krwawo i seans upływa szybko i dosyć przyjemnie.
Samara Weaving w roli tytułowej opiekunki spisuje się wystrzałowo. Dzieciak też gra solidnie, chociaż drugim kultowym Kevinem raczej nie zostanie... mimo pewnych oczywistych podobieństw pomiędzy filmami (motyw dzieciaka, który zostaje pozostawiony sam w domu bez rodziców).
Film oglądało mi się najlepiej o dziwo do momentu, gdy tak naprawdę nawet nie staje się jeszcze horrorem. Chociaż sama scena "pierwszej krwi", która się rozlewa i to naprawdę obficie jest niczego sobie. Nawet pojawia się wtedy autentyczny dreszczyk i napięcie.
Niestety później nie jest już tak kolorowo, bo im dalej w las, tym film jest bardziej chaotyczny, żarty coraz bardziej przesadzone i nietrafione i tak właściwie, to widać jakby sami twórcy nie wiedzieli, w którym kierunku ten film ostatecznie pociągnąć.
Mimo wszystko, zabawa i tak jest i niektóre żarty, te bardziej subtelne, śmieszą. Akcji jest co nie miara, nawet jeśli jest to walka o pietruszkę, bo naprawdę ciężko tutaj "kibicować", nawet temu sympatycznemu nastolatkowi. I tak wiadomo, że skończy się to jakimś przekrętem i zgrywą. I tak się też dzieje. Na tle jednej z bardziej absurdalnych scen, jakie ostatnio widziałem (mam na myśli tę samochodową kraksę, czy też możecie to nazwać "zaparkowaniem"). Ale taki ten film właśnie jest. Pozytywny odmóżdżacz.
6/10.