Mimo że treść wałkowałem już z 10 razy, oglądało mi się to całkiem nieźle, dzięki znakomicie wykorzystanej animacji komputerowej. Są tu mastershoty (wizyta pierwszego ducha Świąt – cudo!), jest kolorowo, jest klimatycznie. Niekiedy modele ludzi mogą straszyć a to nieruchomymi źrenicami, a to pikselozą twarzy, kiedy indziej postaci są za chude. Strach patrzeć... Ale to tylko miejscami, generalnie jest naprawdę sympatycznie.
Jako plus mogę zaliczyć fakt, że w końcu odkryłem, co mi się tak bardzo nie podobało w fabule Dickensa – idea szczęścia jako czegoś, co dają nam WYŁĄCZNIE inni ludzie po prostu śmierdzi.
No i dubbing Fronczewskiego miodny.
5/10