spodobał mi się pomysł i to, że twórcom udało się mnie oszukać na początku historii, że to rzeczywiście kosmos. nie czytałem wcześniej żadnych recenzji, nie miałem pojęcia w którą stronę będzie zmierzać akcja, więc nie spodziewałem się takiego zwrotu. atmosfera filmu jest mroczna, niedopowiedziana, surowa, scenografie proste, ale klimatyczne. momentami klimatem i tempem akcji przypomninało mi to "Equilibrium". to jeśli chodzi o plusy. natomiast jak już ktoś wcześniej napisał - im dalej w las tym gorzej. oglądało się przyjemnie i z zaciekawieniem, jednak pewne niedoróbki logiczne w fabule psuły efekt, np. fakt iż osoba, która nigdy w życiu nie widziała światła słonecznego (więc jej oczy nie są przystosowane do odbierania tak silnego bodźca), wychodzi na powierzchnię i tak po prostu po paru minutach już normalnie widzi... bardzo uproszczono i skondensowano również zakończenie, spodziewałem się jednak czegoś bardziej..no nie wiem..oryginalnego, pokręconego...a wyszło przewidywalnie i mało efektownie. ogólnie oglądało się przyjemnie, ale bez zachwytu.
Też zwróciłem na to uwagę - w rzeczywistości światło słoneczne powinno oślepić taką osobę na wiele dni, jeśli nie trwale. Nie na daremno podczas akcji ratowniczych w kopalniach, gdy górnicy są pozbawieni światła słonecznego przez kilka (KILKA!!!) tylko dni, wyciąga się ich z opaskami na oczach lub w nocy. A tutaj mówimy o osobie, której oczy NIGDY nie miały kontaktu z bezpośrednimi promieniami słonecznymi.
Zawsze mnie bawią te mądrości wypisywane na filmwebie przez wybitnych "znawców". Czy główna bohaterka spędziła całe życie w ciemnościach? Nie tylko przy sztucznym świetle :) i z tego powodu miała stracić wzrok :) rewelacja dawno się tak nie uśmiałem :)
Zawsze mnie bawią wypowiedzi TOTALNYCH IGNORANTÓW, którzy próbują udowodnić innym, że się nie znają.
Dla twojej wiadomości powiem, że bezpośrednie światło słoneczne może świecić nawet z mocą 100.000 luksów. Zwykle w pomieszczeniu ze sztucznym światłem nie ma więcej, niż 500 (nawet 2000 razy słabsze), a ty możesz przeczytać gazetę już przy kilku luksach.
Ona spędziła całe swoje życie w zamknięciu (jakbyś oglądał film, to byś wiedział). Oko nie przystosowało się do słonecznego światła. Ślepota murowana.
Pozdrawiam.
ps. znawcą nie jestem, ale mam 100% pewność, że każdy okulista potwierdziłby moje słowa
Każdy człowiek patrząc wystarczająco długo bezpośrednio na słońce oślepnie i nie musi nigdzie być przetrzymywany. Tak słońce świeci bardzo mocno dlatego nie można patrzeć bezpośrednio na nie!
A teraz weźmy np. sprawę Josefa Fritzla. Chyba najsłynniejszy przypadek tego typu choć zdecydowanie niejedyny. Więził swoją córkę przez 24 lata w piwnicy w dźwiękoszczelnym bunkrze, aby się do niego dostać trzeba było pokonać ośmioro drzwi. Urodziła mu 7 dzieci. Trójka spośród nich przez cały czas z nią mieszkała. Niestety oni widzą! Nie oślepli!
Pomijając to są rejony zamieszkane gdzie noc polarna trwa po kilka miesięcy, ludzie pływają w łodziach podwodnych etc.
Co do górników zasypanych pod ziemią to wyobraź sobie, że siedzą oni w całkowitych ciemnościach i w takich przypadkach trzeba im pomóc się przyzwyczaić do świtała.
Różnica między całkowitą ciemnością a sztucznym światłem jest bardzo duża.
Tekst z okulistami rozbawił mnie do łez :) Pozdrawiam :)
A widziałeś akcję uwalniania córki Fritzla z piwnicy?
Czy ona sobie po prostu wyszła na światło dnia?
Co do przypadku z filmu, to bez najmniejszego problemu jej oko się zaakomodowało do wiele silniejszego światła. Dziwne!! Może troche na wyrost na początku napisałem, że groziła jej trwała ślepota, tym niemniej przynajmniej kilkudniowe problemy ze wzrokiem na pewno.
Ludzie mieszkający daleko na północy - dla nich nie ma gwałtownego przeskoku z nocy na dzień. Najpierw słońce jest nisko pod horyzontem, co już rozjaśnia niebo na wiele dni przed wschodem. Sam pewnie zauważyłeś, że po zachodzie słońca nie zapada od razu noc. Jest okres tzw zmierzchu. Po drugie są to osoby, których oczy "znają" blask słońca.
Marynarze łodzi podwodnych - oni na pewno są przeszkoleni, by po kilkutygodniowym pobycie pod wodą po prostu nie wystawiać się bezpośredno na słońce - zabezpieczenie co najmniej w postaci okularów jest niezbędne.
Jedynym twoim argumentem może być córka Frietzla i jej dzieci. Ale, jak już zaznaczyłem, nie pokazano jej wyjścia "na świat" i wątpię, by było to prosto z oświetlonej żarówką piwnicy wprost na światło słoneczne. Śmiem przypuszczać, że zastosowano wobec nich przynajmniej godzinę zwiększania oświetlenia pozwalającą na akomodację lub (jeśli popełniono błąd), uwolnione przeszły kilkudniowy okres ślepoty.
Pozdrawiam.
ps. Słowo "niestety", gdy wspomniałeś córkę Frietzla i jej dzieci jest trochę nietrafione. Sugeruje żal, że "niestety oni widzą".
Sytuacja jest prosta "geniuszu" twierdzisz, że ktoś kto całe życie spędził przy sztucznym oświetleniu powinien wychodząc na światło dzienne na trwałe oślepnąć. Co jest ewidentną bzdurą. Problemem ludzkości są tacy ludzie jak ty. Im ktoś się bardziej nie zna tym więcej ma do powiedzenia. Im mniejszą ma wiedzę na dany temat tym wypowiada się z większym przekonaniem.
Nie wiem, czy zrozumiałeś początek mojego ostatniego posta. Obawiam się, że nie. Polecam co najmniej dwukrotne przeczytanie, zanim się komuś odpisze.
Żegnam.
Powtarzam tobie po raz kolejny wypisujesz bzdury. Twierdzisz, że ktoś kto spędził życie przy sztucznym oświetleniu powinien wychodząc na światło dzienne oślepnąć. A wszystko tylko przez fakt, że górnicy którzy wiele dni spędzili zasypani w absolutnych ciemnościach mieli problem z przyzwyczajeniem się do światła dziennego i coś zacząłeś sobie roić.
Zarzucasz innym brak wiedzy a tak naprawdę sam bredzisz. Powinieneś sobie zdawać sprawę ze swoich ograniczeń intelektualnych. Zamiast wytykać wyimaginowane błędy innym zajmij się sobą, bo masz wiele do poprawienia.
Jedyne co się udało ustalić to fakt, że w temacie na który się wypowiadasz nie masz absolutnie żadnej wiedzy.
Ludzie, którzy chorują na śnieżną ślepotę też spędzili długi czas w ciemnościach? Zainteresuj się tematem, zanim się wypowiesz.
A odnośnie ograniczeń intelektualnych, to nie baw się w doktora, bo ja takowe u ciebie stwierdziłem. Poprawianie mnie możesz zacząć od siebie.
Zanim zaczniesz usuwać źdźbło z oka mego, usuń belkę ze swojego.
Żegnam oschle.
Zupełnie nie na temat. Nawet nie potrafisz się przyznać do błędu! Co dobitnie świadczy o twoim poziomie intelektualnym. Gdybyś cokolwiek miał w głowie to ze wstydu przynajmniej byś zmilkł.
Nie masz wiedzy to się nie wypowiadaj!
ja tylko od siebie nieśmiało dodam, że kolega juz w swojej trzeciej wypowiedzi sam przyznał iż kwestia „trwałej ślepoty” była przez Niego nieco na wyrost przytoczona. Myślę że po tej wypowiedzi można było spokojnie dyskusję zakończyć a Ty dalej dziwnie uparcie czepiasz się tego co zostało odwołane. Zastanawiam się czy to kwestia nie czytania ze zrozumieniem i po łebkach, czy bardziej chęć podyskutowania tak dla sportu :) ja zaś w swoim poście jedynie zasugerowałem że sytuacja z nagłym wyjsciem na swiatło dzienne powinna przynieść jakiś większy dyskomfort dla oczu. I nie trzeba tu być naukowcem, really... wystarczy posiedziec w kinie 2 godziny a potem nagle wyjść na dzienne swiatło - troche razi, nie? Wiec zakładam ze jak sie siedzi ze 20 lat tylko „przy lampce” to taki przeskok może razić nieco dłużej :) tyle w tej kwestii. Pozdrawiam.
Ja ciągnę temat? Sądzę, że jednak należy czytać ze zrozumieniem ;) Zarzut dotyczył konkretnej wypowiedzi i można próbować potem na siłę ze mną polemizować, starać się przeinaczać moje wypowiedzi. Natomiast ja w kółko będę powtarzał jak mantrę czego moja wypowiedź dotyczyła i masz rację dla sportu i z pewnym rozbawieniem. Natomiast jeżeli już koniecznie uparłeś się wciągać mnie w ten temat to chyba nie za bardzo rozumiesz na czym polega fenomen jakim jest film. Praktycznie prawie zawsze z nielicznymi wyjątkami chodzi o to, żeby w krótkich ramach czasowych opowiedzieć jakąś dłuższą historię i tak w filmie „Órbita 9” w 1 godz. 35 min twórcy musieli zmieścić historię obejmującą potężny przedział czasu. Co oznacza, że nie mogą sobie pozwolić na tracenie czasu i nieuzasadnione wydłużanie mało istotnych scen. Nie jest to kino artystyczne ani też film psychologicznym, w takich przypadkach reżyser może sobie pozwolić na więcej. W konwencji w jakiej został zrealizowany film dłużna to samobójstwo reżysera. W większości filmów gdzie bohaterzy wychodzą z podziemi, katakumb, jaskiń, wynurzają się łodziami podwodnymi etc. temat zostaje w ogóle pominięty (jest to mało atrakcyjne dla widza).
P.S. Nie przypominam sobie aby była scena oddawania stolca przez któregokolwiek z bohaterów a jest to niezbędna czynność fizjologiczna ;) Dlaczego? Ponieważ nie jest to istotne ;)
P.S.2. Tak na marginesie to sądzę, że bohaterka zamknięta w symulatorze statku kosmicznego musiał być poddawana fototerapii. Oczywiście symulator mógł mieć dużo bardziej zawansowany system oświetlenia niż obecnie stosowne oświetlenia pomieszczeń. Chodzi tutaj oczywiście o problemy natury psychologicznej a dokładniej depresję. Oczywiście istniej wiele innych rozwiązań np. antydepresanty. Nie twierdzę też, że u wszystkich obiektów (ludzi umieszczonych w symulatorach) problemy z depresją musiałyby wystąpić. Nie ma to również znaczenia gdyż w 1 godz. 35 min nie ma zwyczajnie miejsca na rozwlekanie każdego aspektu życia.
P.S.3. Ja też lubię dłużyznę ale tylko wtedy kiedy ma on uzasadnienie. Nawet trochę żałuję, że nie pociągnęli pierwszej części dziejącej się w symulatorze. Jak dla mnie film po wydostaniu się głównej bohaterki na powierzchnię siadł. Jakby scenarzystą zabrakło pomysłu. Można było zrobić z tego dobre psychologiczne kino a film zakończyć na wyjściu na powierzchnię np. taki. „Cloverfield Lane 10” dużo bardziej mi się podobał. Natomiast tobie polecam spróbować znaleźć „Siedmiu samurajów” Akira Kurosawy w wersji reżyserskiej. Trwa 7 albo 13 godzin, zdania są podzielone (nie jestem w stanie tego faktu zweryfikować gdyż nie miałem przyjemności z tą legendarną wersją). Osobiście widziałem tylko wersję dla ludzi ;) skróconą ;) Uwielbiam Kurosawę i polecam z czystym sumieniem.
Chodź ludzie nie lubią takiego prześmiewczego tonu, to masz absolutną rację. I sądzę, że w dużej mierze odpowiada za to hity TV, które wtłaczają ludziom do głów głupoty, a dzięki sukcesowi są następnie powielane przez kolejnych twórców. W gdy od czasu do czasu trafi się się film, który jest bardziej science, niż fiction, to znajdują się osoby, które punktują negatywnie rzeczy zgodne z wiedzą powszechną, a za prawdy objawione przyjmują wymysły zrodzone w niedokształconym umyśle autorów filmu.
Jestem pewien, że jesteś w błędzie. Osoby, które były np przez kilka dekad więzione gdzieś w piwnicach nie wystawia się natychmiast na światło dzienne, ale nie z uwagi ryzyka oślepnięcia (wierutna bzdura), tylko dlatego, żeby uniknąć stresu, gdy ich mózgi zostaną poddane zbyt dużej ilości bodźców(nie tylko wzrokowych, ale też od innych zmysłów). Bo tu o mózgi chodzi, a nie o oczy (ich receptory są takie same jak u każdego innego człowieka). Ponieważ nasza bohaterka nie miała czasu na aklimatyzację, to doznała szoku, co było wyraźnie w filmie zaznaczone. W mojej opinii, trwał on zbyt krótko, podobnie jak jej fascynacja zewnętrznym światem, ale nie twierdzę, że taki wariant nie jest możliwy.
Jako ciekawostkę mogę dodać, że w ostatnich latach medycyna dokonuje coraz większych cudów i np. przywraca wzrok, ludziom, którzy nigdy nie widzieli. Nie dawno widziałem na YT jakiś film dokumentalny, w którym ponad czterdziestoletniemu człowiekowi przywrócono wzrok. A ciekawe było to, że opatrunki zdjęto w gabinecie, które zalane było światłem słonecznym. I nie była to inscenizacja.
P.S. W przypadku zasypanych górników(całkowite ciemności), też nie ma ryzyka oślepnięcia, tylko szoku na wskutek porażenia światłem.