Początek filmu przypomina Nic śmiesznego Koterskiego.
Główny bohater szuka miłości, tej jednej idealnej kobiety na całe życie.
Ma za sobą oczywiście wielki bagaż doświadczeń które nie jako wywają na jego obecne niezdecydowanie się.
Jest pisarzem lecz przeżywa niemoc twórczą która objawia się
w braku pomysłu na zakończenie jego książki o życiu i problemach patyczkowego człowieka.
Książka to istne odzwierciedlenie jego problemów, jej bohater szuka przejścia do trzeciego wymiaru.
Ukazany jest także konflikt głównego bohatera z ojcem, taka odskocznia
od całego zamieszania w głowie bohatera.
Film jest naprawdę przystępny lecz męczący, brak polotu i jakiegoś głębszego przemyślenia
tematu dał mocno amatorski obraz bazujący na dużej ilości orgii a nie ukazaniu sensu życia.
Na koniec iście Lynch-owska scena z Peterem Stormare.

Jeśli możesz obejrzyj coś innego nie trać czasu na ten film.