Dawno już nie oglądałem filmu, który budziłby sprzeczne odczucia w takiej skali. Z jednej strony - świetny aktorsko i zdjęciowo, Z drugiej - pełen scen, w których socrealizm objawia się w całej swojej - śmiesznej i zarazem tragicznej - okazałości. Ale obejrzeć na pewno warto. Choćby po to, żeby zobaczyć realia życia w komunistycznym kraju (i tak pewnie podkoloryzowane dla potrzeb filmu...) i zauważyć, do jakiego niebotycznego stopnia różne są dzisiejsze realia szkolne z tymi, które przedstawiono w filmie.
Serio realia są tak różne? Moja kumpela uczy matmy w liceum i notorycznie ląduje "na dywaniku" u dyrektorki, jeżeli zbyt wielu uczniów jest zagrożonych, albo ma za dużo ocen niedostatecznych w dzienniku. Teksty, że "nasze liceum nie może polecieć w rankingach", albo "jak rodzice zaczną przenosić swoje dzieci do innych liceów, to u nas będą niedobory i poleci część nauczycieli", lub "niech Pani coś zrobi żeby on poprawił te oceny"(kiedy typ ma kompletnie wyj*bane na naukę) - są na porządku dziennym.
Największe jaja były jak kumpela nie chciała dopuścić do matury kilka osób (ponoć totalne betony, bez jakichkolwiek chęci do uczenia się) i dyrka niemal kazała jej (polecenie służbowe) "podciągnąć ich" w nauce (czyt. przepchnąć), żeby nie skociła szkole statystyk.
Czasy może i się zmieniły, ale hipokryzja nadal trzyma się mocno w naszych szkołach.
Dobiła mnie ta Twoja wypowiedź. Wynika z niej, że rzeczywiście, niewiele się zmieniło w tych szkołach. Może tylko na co innego zwraca się teraz większą uwagę niż kiedyś, ale presja na nauczycieli widać jest podobna. Wielka szkoda, że tak sie dzieje...:-(
Przykro mi, ale niż demograficzny robi swoje. Szkoły trzęsą du*ami, bo jak nie będzie odpowiedniej ilości uczniów, to będą likwidacje klas,a co za tym idzie - etatów. Wiadomo, że starzy poślą swoje pociechy tam, gdzie łatwo, lekko i przyjemnie będą przechodziły z klasy do klasy, a te szkoły gdzie jest ciężko, a nauczyciele "czepiają się", będą omijane szerokim łukiem. Dyrekcja zdaje sobie z tego sprawę i jakby mogła, to przymusiłaby nauczycieli, żeby zdawali z klasy do klasy za te całe bandy nieuków, które mają wywalone na szkołę i jakąkolwiek naukę.
A i mamusie przybiegające "z mordą" do szkoły i jadące po nauczycielu, bo przecież to on jest tutaj, żeby ich dziecko nauczyć, a skoro nie potrafi, to dzieciak łapie pałę za pałą - to częste przypadki.
Dlatego też "Osamotniony" jest dla mnie cały czas aktualny, pomimo tylu lat od nakręcenia tego filmu. Czasy się może zmieniły, ale ludzka mentalność jaka była taka i jest nadal.