Wyjątkowo zachowawcza i, niestety, przeciętna komedia, której głównym (jedynym?) atutem jest udział Joe Pesci'ego. Ale nawet udział nie jest w stanie dźwignąć przyciężkiego dowcipu, w którym więcej jest durnego sitcomu niż prawdziwie czarnego humoru. Ten sprowadza się tu w zasadzie do samego pomysłu wyjściowego, który streszczony został w tytule. Dość powiedzieć, że w trakcie seansu nie zaśmiałem się ani razu, bo i nie było z czego. Szkoda Joe na takie fiu-bździu.
Yes Yes Yes. Nawet Pesci sam ze sobą gadać nie będzie, do dialogu zasadniczo trzeba dwóch osób, chociaż znam takich którym lustro wystarcza. No ale rzeczywiscie muł, muł, a potem jeszcze trochę piachu na dnie. Zgrzytają te dowcipy między zębami jak piasek z nadmorskich frytek. Słabiutko.