A moim zdaniem ten film jest nieudany.
Pierwsze, co mi się rzuca w oczy, to bardzo prosta konstrukcja, nawet te dylematy głównego świadka pod koniec są przedstawione bardzo "oszczędnie".
Ponadto, film bazuje mocno na emocjach, ale jednak jest co najwyżej średni.
No i mnie osobiście nie podoba się patent, że jest zawierana ugoda, a później zmienia się reguły gry. Na drugiej rozprawie pani prokurator cały czas uderza w tony, że to dotyczy gwałtu, a wcześniej sama podpisała ugodę w myśl której gwałtu nie było! Przecież sąd powinien ją z tym przystopować, że nie może nazywać gwałtem czynu, który wcześniej sama świadomie zakwalifikowała jako coś innego w ramach ugody.
Byli winni, jasne. Każdy się cieszy, że dostali za swoje, że nie wywinęli się. A mnie się nie podoba, że logika w tym filmie po prostu kuleje.