i tak przez cały film będzie. W momencie nastało pustkowie. Coś rozbłysnęło na niebie i kilka sekund (całkiem udany efekt wizualny) wystarczyło żeby po tym zdarzeniu nie było nikogo, wszystkich wcięło, oprócz dwójki bohaterów pałętających się po opustoszałym mieście. Wszystko fajnie, ale do momentu finału, w którym nic konkretnego się nie wydarzyło. Totalny brak pomysłu na fajne zakończenie. Szkoda, bo gdyby naprawdę mądrze skończyć ten film nie byłby nawet zły. Jest po prostu przeciętny.
Zgadza się, przydałby się choćby cień wyjaśnienia, jakaś aluzja dla uważnego widza jako nagroda za cierpliwość, a tu nic...
Nie, bo to w tym filmie nie była wcale ważne, tu chodziło raczej o pokazanie pewnych postaw, podejścia do życia, czy może raczej do śmierci.
Z pewnością dla wielu najważniejszy był aspekt religijno-filozoficzny tego filmu, który aczkolwiek nie był natrętny, ale dawał do myślenia. Ja zwiedziony byłem opisem (nie z Filmwebu) oraz kategorią do której ktoś zaliczył film: jako dramat i s-f... Dlatego spodziewałem się że choćby na koniec dowiem się czegoś więcej.